Po co nam ZG, po co nam PZHGP?
................................................................................................................................
W obliczu coraz większego wyobcowywania się „funkcjonariuszy PZHGP” wobec nas członków, oraz w związku z coraz liczniejszymi zarzutami kierowanymi pod ich adresem, coraz częściej pojawia się pytanie: po co nam przynależność do PZHGP, po co nam ZG i Prezydent? Co w istocie z nich mamy? Zastanówmy się. Podyskutujmy na ten temat. Ja widzę to tak.
1. „Zarząd Główny” zamawia i rozprowadza obrączki rodowe. Ale czy musi to robić? Czy robi to dobrze, zgodnie z naszym interesem? Czy nie możemy tego robić sami, tym bardziej, że coraz częściej pojawiają się pytania i wątpliwości co do tych transakcji. Obrączki na świecie z roku na rok tanieją, bo pojawia się konkurencja, m.in. z Chin, a nam ZG każe płacić za nie coraz więcej. Gdzie się je zamawia, po jakich cenach, czy stosuje obowiązujące procedury przetargowe? Kto pośredniczy w tych transakcjach, za ile? Kto o tym wie, czy mamy prawo się o tym dowiedzieć? Na razie są to tematy tabu, bardzo zręcznie unikane. A są to nasze pieniądze, i to pieniądze horrendalne. Przy 4 mln zamawianych co roku obrączek różnica w cenie jednostkowej 1 grosza stanowi sumę 40 000 złotych. Różnica w cenie 10 groszy na jednej obrączce to już suma 400 000 złotych. Jest czym się dzielić. Kto zna szczegóły tych transakcji? Powinny być w sprawozdaniu Głównej Komisji Rewizyjnej. Zajrzałem tam. Jest opublikowany na stronie internetowej PZHGP. Daremne ich tam szukać. Tam jest wszystko napisane „na okrągło”. Kilka zdań. Wpływy, wydatki, stan, saldo. Tak, żeby nikt nic nie wiedział. Ale my chcemy wiedzieć, bo powtarzam, to są nasze pieniądze. I prędzej, czy później się dowiemy. I wszystko to rozliczymy, do złotówki.
2. Organizacja wystaw ogólnopolskich. Na czym polega rola kierownictwa Związku? Organizację tej imprezy powierza się dziś firmom. Z tym ZG pracy nie ma. Pozostaje kwalifikacja i klasyfikacja gołębi-eksponatów dokonywana po części przez Główną Komisję Lotową i Kolegium Sędziów. Jak się to robi? Pożal się Boże! Już nie mówię o naciskach „baronów PZHGP” na sędziów, by tak klasyfikować gołębie, żeby ich ptaki zdobywały nagrody i w efekcie lądowały na Olimpiadach. Porozmawiajcie z co poniektórymi sędziami, to się wiele, wiele dowiecie.
W kategoriach sportowych zaś jakimś cudem na ogólnopolskie i przedolimpijskie wystawy trafiają gołębie hodowców, którym kilka tygodni wcześniej Główna Komisja Lotowa odrzuca wyniki z całego sezonu. Hodowcę pozbawia się tytułu w MP uznając, że wyniki zostały osiągnięte niezgodnie z Regulaminem Lotowym, a jego gołębie ta sama GKL dopuszcza do wystawy ogólnopolskiej i potem wysyła na Olimpiady. Paranoja! Kto nad tym panuje? Po co nam Główna Komisja Lotowa? Po co nam kierownictwo Związku? A co na tej imprezie robi Prezydent? Kilka suchych słów na odczepne, i do widzenia. To wszystko. Więcej nie mogę powiedzieć.
3. Przynależność polskich hodowców do europejskiej wspólnoty hodowców gołębi pocztowych FCI. Jak jest realizowana przez obecne kierownictwo? Czy jesteśmy z tej naszej obecności w FCI zadowoleni? Kolejne – pożal się Boże! Naszego przedstawiciela wybrano... zaocznie! Wstał ktoś zupełnie inny i przedstawił się za Prezydenta. I tak tam się znaleźliśmy. Jesteśmy co do wielkości bodaj drugim członkiem FCI, a w istocie jesteśmy tam karłem. Nikt się z nami nie liczy. Na Kongresy nie wysyłamy swoich przedstawicieli, nie przedstawiamy żadnych inicjatyw, nie korzystamy ze środków FCI, nie uczestniczymy w szkoleniach sędziów, jesteśmy wyobcowani. Jako jedyni w FCI za sprawą naszego kierownictwa nie uczestniczyliśmy w MŚ gołębi młodych w Belgii w roku 2007. Bo nasze kierownictwo obraziło się na Belgów. Śmieszne. Dziecinada zafundowana nam przez działaczy z „okrąglaka”. Zbojkotowaliśmy te MŚ. A co będzie, gdy inni zbojkotują MŚ, które przyjdzie nam organizować w 2010 roku w Polsce? Będzie wielkie larum.
4. A jak wygląda kwalifikacja naszych gołębi na Olimpiady. Kolejne – pożal się Boże. O tym, w jakiej kategorii pojedzie gołąb na Olimpiadę – zdaniem działaczy – ma decydować hodowca. Dziękujemy za tę łaskę. To przecież absurd. W tym przypadku akurat powinno być inaczej. Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć? A więc zapytam. Skąd hodowca ma wiedzieć, w jakiej kategorii jego gołąb ma największe szanse na olimpiadzie, skoro nie zna wyników innych gołębi z kraju? Kwalifikacji w tym przypadku powinien dokonywać organizator wystawy przedolimpijskiej w oparciu o przegląd wyników wszystkich wystawionych gołębi. I to nie w interesie hodowcy, lecz całej organizacji i kraju. To program komputerowy powinien dokonywać tej kwalifikacji tak, by na olimpiadę pojechały gołębie najlepsze w swoich kategoriach.
Jak więc było na ostatniej olimpiadzie? Szkoda słów! Do Ostendy pojechały gołębie z gorszymi wynikami, a te z lepszymi postały w domu. Podam tylko jeden znamienny przykład. Na olimpiadę pojechał ptak Krzysztofa Kawalera z koeficjentem gorszym, a w domu pozostał samczyk pana Karola Paszka z koeficjentem lepszym! Zaznaczam, że obydwa ptaki były na wystawie przedolimpijskiej w Gdańsku. Czy tak powinno być? Kompromitacja! Tak oto spełnia swoje zadania kierownictwo naszego związku pod parasolem pana Kawalera.
5. Idźmy dalej. Wiarygodność wyników lotowych i kontrole. Wysyłamy nasze ptaki na olimpiady. Firmuje to kierownictwo Związku. A ja zapytam, jaka jest wiarygodność wyników lotowych naszych gołębi? Dlaczego świat traktuje nas z przymrużeniem oka lub wręcz się z nas śmieje? Bo wiedzą, jak to nas wygląda. To prawda, że oszustwa lotowe mają początek na dołach. Ale od czego mamy kierownictwo Związku? Co ono zrobiło w sprawie podniesienia wiarygodności wyników lotowych? Co w kwestii wzmożenia kontroli zrobiono ono przez ostatnie 9 lat? Ile wysłano w teren kontroli; przynajmniej do tych gołębników osiągających najbardziej spektakularne wyniki? Kontrola kierownictwa ogranicza się do przeglądnięcia papierków. Żałosne to!
6. Organizacja Olimpiady w Polsce po 20 latach i zapowiedź lotu narodowego. Oto dwa największe sukcesy kierownictwa w okresie 9 ostatnich lat tego najlepszego w dziejach PZHGP – okresu!!!
Dziękujemy im za to serdecznie. Tyle tylko, że – jak wiemy – decyzja o wysłaniu wniosku do FCI o przyznanie nam prawa do zorganizowania olimpiady została na panu Kawalerze wręcz wymuszona; po części przez nas hodowców, po części przez pana Osińskiego. Bo – jak wszyscy pamiętamy – pan Kawaler na forum PZHGP wszystkich nas przekonywał, że w FCI już wszystko jest postanowione, że olimpiadę w roku 2011 przyznano Węgrom. A była to nieprawda. Po prostu on był jej przeciwny. Poza tym warto wiedzieć, że najwięcej w tej kwestii mamy do zawdzięczenia nie naszemu kierownictwu, lecz panu Ryszardowi Kośnickiemu z Belgii, przyjacielowi Prezydenta FCI i prawdziwemu orędownikowi naszych spraw na tym forum.
7. Koledzy! Dla nas najważniejsze są loty. Mamy własny sprzęt. Kabiny samochody, punkty koszowania, domy związkowe. Mamy osobowość prawną. Czego do ich potrzebujemy, skoro jesteśmy przez nich traktowani li tylko jak przedmioty do ściągania składek.
Nie będziemy mieli Mistrzostw Polski? A co nam z tych mistrzostw, skoro działacze nie mogą zapewnić nam sprawiedliwych warunków współzawodnictwa, a w nagrodę dostajemy pucharki za kilkadziesiąt złotych.
Nie będziemy mogli uczestniczyć w olimpiadach? A kto to powiedział? W niektórych krajach jest po kilka niezależnych organizacji zarejestrowanych w FCI; m.in. w USA, w Wielkiej Brytanii. Wkrótce drugi związek w Rumunii też będzie członkiem FCI. Co stoi na przeszkodzie, byśmy utworzyli federację polskich klubów i zgłosili ją do FCI?
8. Szukając zasług obecnego kierownictwa PZHGP dla nas członków, zapytam jeszcze na koniec. A co zrobiło ono w ostatnich dwóch latach w sprawie ptasiej grypy? Nic! Co robi dalej? Dalej nic. Za rok znów się obudzimy z „ręką w nocniku”? Jaką inicjatywą może się poszczycić w sprawie popularyzacji naszego sportu wśród młodego pokolenia? Co robi w sprawie ograniczenia populacji ptaków drapieżnych, a zwłaszcza jastrzębia-gołębiarza, który co roku dziesiątkuje nasze stada? Czyja to rola? W czym oni nam, pomagają? Co z ich mamy?
O! Już wiem? Oni dużo mogą. Mogą mnie np. za to wszystko, co piszę............ wyrzucić ze Związku. To ich siła i zarazem największy atut. Pozew już jest w mojej Oddziałowej Komisji Dyscyplinarnej. I czeka na rozstrzygnięcie.
Piotr Patas
Powrt
|