Komentarze do artykuu (65)
................................................................................................................................
Data: 2006-09-12
Autor: 1212121212
Panie Piotrze jestem pełen uznania za wszelką pańską inicjatywę i prace w zakresie poprawy działalności i funkconowania PZHGP.Zyczę zdrowia , cierpliwości i wytrwałości w / walce z wiatrakami / Pozdrawiam
Data: 2006-09-09
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Czytam, czytam i odpowiem na nie w odrębnym tekście pt.: Do kolegów: „Henia Sroki”, „Janka 027”, „QuQu”, „Hodowcy” i innych kolegów-hodowców, którzy mają podobne pytania lub myślą podobnie jak oni.
Piotr Patas
Data: 2006-09-08
Autor: net
Panie Patas gdzie Pan jest, czyżby nie czytał Pan już tych komentarzy?
Data: 2006-09-06
Autor: Hodowca ( brak)
Panie P.Patas, czy nie wstyd Panu promować ludzi pokroju W. Walczyka. Chyba nie brakuje Panu na chleb z odrobiną wędliny.a jeśli Panu brakuje to proszę sobie dorobić w inny sposób.
Data: 2006-09-06
Autor: QuQu
No to teraz wszystko jasne przynajmniej dla mnie.
Promocja, kogos kto byl oszustem lotowym na lamach Hodowcy to by byl skandal.
Panie Patas w tym przypadku ZG mial 100% racji. Pan nie musial znac przeszlosci "Mistrza Polski" ale dobrze, ze inni znali
Data: 2006-09-06
Autor: Janek 027 ( brak)
Kolego Heniu Sroka - z mojego rozeznania wynika, że był to artykuł o olimpijczyku zakupionym przez naszego waspaniałego członka Pana Włodzimierza Walczyka i miał służyc jego promocji w naszym środowisku, ale my mamy w naszych szeregach setki członków których należy promować a ten Pan akurat do tego grona nie należy, gdyż jeszcze ciagle mamy w pamięci jego dokonania( mistrzostwo Polski i wykluczenie ze zwiazku za oszustwo lotowe). Pan Patas oczywiscie jest obiektywny i bezinteresowny dlatego też opracował projekt okładki do "Hodowcy" nr 6/2006 na której widniał gołąb zakupiony przez W.W. z informacja o obecnym właścicielu. Związek potrzebuje pieniędzy ale nie za wszelką cenę i nie od tego Pana i te 1.200 zł. o których pisze Pan Patas zostało zainteresowanemu zwrócone. Smutne w tym wszystkim jest to, że ciągle niektórzy uwazają że za pieniądze można mieć wszystko - na szczęście nie w PZHGP.
Data: 2006-09-05
Autor: Heniu Sroka
Panie Patas
Jesli pisze sie o cenzurze to czy ktos panu kazal zmieniac teksty bo inaczej by ich nie publikowano ?
Nie bardzo rozumiem ze raz panu nie opublikowali a pan juz placze.
Coz bylo w tym artykule ze go cenzura nie puscila?
Moze Pan odpowiedzec ?
Heniu
Data: 2006-09-05
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Do pana „krymka” słów kilka.
Czy fakt, iż publikuje się w „Hodowcy” ten, czy inny artykuł świadczy o braku cenzury? Jeśli cenzury nie ma, to co – wobec tego – z tymi tekstami, które ukazać się nie mogły?; mimo iż Kolegium Redakcyjne zakwalifikowało je do druku? Tak więc niestety – drogi Panie „krymek” – w „Hodowcy” nadal istnieje cenzura.
Jej przejawy bynajmniej nie dotykają jedynie mnie. Dotykają również innych, m.in. mojego kolegę redakcyjnego, a także szarych członków związku. Jeden z nich np. w uzgodnieniu z redaktorem naczelnym kwotą 1200 PLN opłacił jednostronicową reklamę w „Hodowcy...”. Wszystko było uzgodnione, a tymczasem znów „władza naczelna” wycofała reklamę. Praktyka co najmniej dziwna i nigdzie poza PZHGP nie spotykana w wolnej prasie; bo przecież tym bardziej reklam nikt nie cenzuruje. Przyjęła się zasada, że za ich treść ponosi odpowiedzialność reklamodawca; chyba, że reklama zawiera treści – nazwijmy to ogólnie – „niezgodne z prawem”. Ale – jak widać – u nas w PZHGP obowiązują inne zasady; te sprzed lat kilkudziesięciu. Tylko „najwyższa władza” wszystko wie najlepiej.
Ale ja, mimo wszystko cieszę się, że mój tekst „O przyszłości naszego Związku” został opublikowany w „Hodowcy”. Oby był to dobry sygnał. Oby oznaczał zrozumienie konieczności zmian i zwrot we właściwą stronę, zgodny z postulatami zawartymi w moim tekście „O przyszłości naszego Związku”. Wierzę, że nie jest to jedynie spektakularny gest w rodzaju: „oto patrzcie! – skoro „puszczamy” taki tekst, to przecież w „Hodowcy...” cenzury nie ma – prawda Panie „krymku”. Nie ma, naprawdę nie ma, to tylko tak twierdzą wiecznie nieufni i niezadowoleni malkontenci.
Piotr Patas
Data: 2006-09-05
Autor: krymek ( brak)
Panie Patas - z tą cenzurą w"Hodowcy " to chyba Pan przesadza. Otrzymałem dzisiaj wrześniowy numer a w nim publikowany na forum pański artykół o przyszłości naszego związku.
Data: 2006-09-02
Autor: PP_026
Dokładnie to samo miałem pisać teraz.
Odeszliśmy od zasadniczego tematu i zapewne internauci są już znudzeni naszą dyskusją na tematy poboczne.
W następnym wpisie postaram sie przedsatwić wlasną wizję działalności PZHGP.
Pozdrawiam
Piotr
Data: 2006-09-02
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Panie Piotrze Pęczalski!
Pięknie dziękuję za to: „Jeśli Pana obraziłem tu przepraszam.” (cytat). Zwłaszcza za to wymowne - „jeśli”.
Proponuję jednak zakończyć tą „dyskusję”, która może nas niepotrzebnie poróżnić. Niepotrzebnie daliśmy się ponieść emocjom i odbiegliśmy od zasadniczego tematu. Poczytajmy, co na temat przyszłości Związku mają do powiedzenia inni.
Pozdrawiam
Piotr Patas
Data: 2006-09-02
Autor: PP_026
Cytat:
Myślę, że czytelników zainteresuje również to, jak wygląda klasyfikacja końcowa w tym oddziale. Jakie miejsca w przekroju wszystkich 6 lotów zajęli hodowcy z gołębników najdalej położonych? Otóż w pierwszej dziesiątce jest ich aż sześciu. A jaki poziom hodowlano-lotowy prezentują ci hodowcy? Jakie mieli osiągnięcia w przeszłości? Część z nich, lotując w tym oddziale, od kilku lat legitymuje się dobrymi wynikami, ale kilku innych, w poprzednim sezonie było członkami sąsiedniego oddziału, gdzie, w przeciwieństwie do obecnej sytuacji, mieli najkrótsze pomiary. Z reguły ich gołębie okupowały tam dalsze lokaty, by nie powiedzieć, że ostatnie, a o miejscu w pierwszej dziesiątce w klasyfikacji końcowej mogli wówczas tak pomarzyć. Tak więc w istocie, jest to dla nich pierwszy rok sukcesu.
Czas odpowiedzieć na tytułowe pytanie. Co zdecydowało o sukcesie hodowców z najdalej położonych gołębników... dobre gołębie, czy wiatr i ich położenie? Wydaje się, że wszystko razem. Niewątpliwie hodowcy ci mają dobre gołębie, ale położenie i sprzyjające wiatry, przynajmniej w dwóch lotach na sześć przeprowadzonych, wyraźnie im pomogły.
Wszystkim, którzy mi przypisują, iż jakobym twierdził, że aby zostać mistrzem wystarczy tylko mieć „najdalszy pomiar”, chcę powiedzieć, że wcale tak nie uważam. To byłaby naiwność. Moim zdaniem – co zresztą jest ewidentne – nie wystarczy mieć gołębnik „na najdalszym pomiarze”, trzeba też mieć dobre gołębie i – najogólniej mówiąc – posiąść umiejętność ich prowadzenia. Ale w przypadku, gdy gołębie są równej klasy, położenie może być rozstrzygające. Dzięki położeniu i sprzyjającym wiatrom w 2-3 lotach, można uzyskać wynik promujący do tytułu mistrzowskiego na najwyższym szczeblu. Sam znam nie jeden taki przypadek.
I jeszcze na sam koniec. Nie unikniemy pytania o to, co uczynić by wyrównać te szanse? Przyznam, że na razie nie mam na to konkretnego pomysłu. Trochę pisałem na ten temat w poprzednich publikacjach, sygnalizując, jak z tym problemem radzą sobie Niemcy i jakie są propozycje naszych kolegów. To jednak nie wyczerpuje tematu. Uważam, że jest on nadal otwarty i w najbliższej przyszłości trzeba się nim zająć.
Piotr Patas
koniec cytatu
Komentarz mój do tego
Najpierw pisze pan że hodowcy nie osiągajacy sukcesu po przejściu do innego oddzialu momentalnie go osiągają. Następnie pisze Pan, że warunkiem osiągniecia sukcesu są gołebie i wiedza hodowcy.
Zadam Panu pytanie prosze wskazać mi nazwiko hodowcy który uważa, że jego gołebie i wiedza są gorsze?
Zapewne bral Pan udzial w dyskusjach hodowców i ma Pan na ten temat rozeznanie.
Uważam, że nie obrazilem Pana niemniej jednak proszę przyjąć moje przeprosiny jeśli Pan ma inne odczucia.
Na koniec mam prośbę by nie pytal mnie Pan o to kto ma racje zaczynając zdanie od "Czy" gdyż na tak postawione pytanie czasem trudno odpowiedzieć znowu dam przykład może nieco przesadzony i niegrzeczny ale oddający sens:
Czy przestanie się tu pisać bzdury?
Data: 2006-09-02
Autor: PP_026
Jeśli Pana obraziłem tu przepraszam.
Niemniej jednak musi się Pan zgodzić ze mną, że przyklady jaki pan omawiał były takie, że można było ( oczywiście tak jak ja błędnie odczytując intencje autora) odnieść wrażenie że tylko zmina sposobu układania listy konkursowej lub położenia gołebnika pomoże hodowcy w osiąganiu wspanialych wyników.
Pozdrawiam
Piotr Pęczalski
Data: 2006-09-01
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Panie Piotrze Pęczalski!
Dziękuję za jednoznaczną odpowiedź co do słuszności decyzji o odrzuceniu artykułu. Niestety Pana argumentacja mnie nie przekonuje. Kluczy Pan , szukając argumentów, a przy tym posuwa się Pan do stwierdzeń demagogicznych i nieprawdziwych, przypisując mi słowa, których nie powiedziałem. Spróbuję te zarzuty uzasadnić.
Pisze Pan m.in. tak:
„Nie chciałbym wdawać się w zbędną polemikę i dyskusje na temat wyższości punktów GMP a metody Szwajcarskiej bo i o taką się można pokusić. Jest wiele metod klasyfikowania chodówców i punktacji przypomnę tylko te najwazniejsze: GMP, Grupowa, Billimberga, Tradycyjna ( zwana Warszawską) oraz coeficentowa. (cytat)
Dalej Pan pyta: „Zadam pytanie czy żyzczylby sobie ktoś publikacji porównywyjacej wszystkie te metody na podstawie analizy rzeczywistej jednego , dwóch a może 3 oddziałów. Zapewniam Pana, że to się da zrobić publikacja zajęłaby całoroczny nakląd Hodowcy. Zapewne dla koneserów takich jak Pan i ja byłabyto frajda ale czy dla wiekszości czytelników? Zatem ktoś musi podjąć decyzje”. (cytat)
Wobec tego odpowiem pytaniem (Piotr Patas): Komu dziś potrzebna jest analiza wszystkich tych starych metod, skoro dziś wszystkie je odstawiono do lamusa? Natomiast – moim zdaniem - interesujące jest to, co nas w najbliższej przyszłości czeka; czyli wyjaśnienie na czym polega współzawodnictwo oparte o punkty i porównanie go z dotychczasowym – koeficjentowym.
Myślałem przez chwilę, w jakim celu Pan w ogóle ten akapit napisał? Już wiem. A no po to, by czytelnikowi zasugerować, że z moim tekstem jest podobnie. Nie jest istotny, nikogo nie interesuje i zająłby w Hodowcy całoroczny nakład. A zatem – w podtekście wniosek nasuwa się sam – decyzja o odrzuceniu artykułu jest jak najbardziej słuszna.
Dalej Pan uważa, że: ”Należy publikować wszelkie pomysły nawet te bzdurne ale nie należy ludziom wmawiać, iż nie mają sukcesów bo ich gołebnik jest położony nie tam gdzie potrzeba lub lotuja w niewłąsciwym oddziale.” (cytat)
Odpowiem (Piotr Patas): Chyba nie zaprzeczy Pan temu, że to wyraźna sugestia, iż to ja właśnie w moich publikacjach „wmawiam hodowcom, iż nie mają sukcesów, bo ich gołębnik jest położony nie tam, gdzie potrzeba lub lotują w niewłaściwym oddziale.”
Byłbym bardzo zobowiązany, za to, gdyby zechciał Pan przytoczyć choć jeden taki akapit, cytat lub lepiej wniosek sformułowany przeze mnie w jakiejkolwiek mojej publikacji. Proszę jednak nie o Pana interpretację takiego, czy innego mojego tekstu, lecz jedynie o konkretny wniosek z podsumowania, którym mam w zwyczaju kończyć każdy mój artykuł. Jeśli natomiast nie uda się Panu tego wykazać, iż „wmawiam hodowcom, iż nie mają sukcesów, bo ich gołębnik jest położony nie tam gdzie potrzeba lub lotują w niewłaściwym oddziale”, oczekuję publicznych przeprosin, tu na tym forum.
Pozdrawiam
Piotr Patas
Panie Piotrze Pęczalski!
Dziękuję za jednoznaczną odpowiedź co do słuszności decyzji o odrzuceniu artykułu. Niestety Pana argumentacja mnie nie przekonuje. Kluczy Pan , szukając argumentów, a przy tym posuwa się Pan do stwierdzeń demagogicznych i nieprawdziwych, przypisując mi słowa, których nie powiedziałem. Spróbuję te zarzuty uzasadnić.
Pisze Pan m.in. tak:
„Nie chciałbym wdawać się w zbędną polemikę i dyskusje na temat wyższości punktów GMP a metody Szwajcarskiej bo i o taką się można pokusić. Jest wiele metod klasyfikowania chodówców i punktacji przypomnę tylko te najwazniejsze: GMP, Grupowa, Billimberga, Tradycyjna ( zwana Warszawską) oraz coeficentowa. (cytat)
Dalej Pan pyta: „Zadam pytanie czy żyzczylby sobie ktoś publikacji porównywyjacej wszystkie te metody na podstawie analizy rzeczywistej jednego , dwóch a może 3 oddziałów. Zapewniam Pana, że to się da zrobić publikacja zajęłaby całoroczny nakląd Hodowcy. Zapewne dla koneserów takich jak Pan i ja byłabyto frajda ale czy dla wiekszości czytelników? Zatem ktoś musi podjąć decyzje”. (cytat)
Wobec tego odpowiem pytaniem (Piotr Patas): Komu dziś potrzebna jest analiza wszystkich tych starych metod, skoro dziś wszystkie je odstawiono do lamusa? Natomiast – moim zdaniem - interesujące jest to, co nas w najbliższej przyszłości czeka; czyli wyjaśnienie na czym polega współzawodnictwo oparte o punkty i porównanie go z dotychczasowym – koeficjentowym.
Myślałem przez chwilę, w jakim celu Pan w ogóle ten akapit napisał? Już wiem. A no po to, by czytelnikowi zasugerować, że z moim tekstem jest podobnie. Nie jest istotny, nikogo nie interesuje i zająłby w Hodowcy całoroczny nakład. A zatem – w podtekście wniosek nasuwa się sam – decyzja o odrzuceniu artykułu jest jak najbardziej słuszna.
Dalej Pan uważa, że: ”Należy publikować wszelkie pomysły nawet te bzdurne ale nie należy ludziom wmawiać, iż nie mają sukcesów bo ich gołebnik jest położony nie tam gdzie potrzeba lub lotuja w niewłąsciwym oddziale.” (cytat)
Odpowiem (Piotr Patas): Chyba nie zaprzeczy Pan temu, że to wyraźna sugestia, iż to ja właśnie w moich publikacjach „wmawiam hodowcom, iż nie mają sukcesów, bo ich gołębnik jest położony nie tam, gdzie potrzeba lub lotują w niewłaściwym oddziale.”
Byłbym bardzo zobowiązany, za to, gdyby zechciał Pan przytoczyć choć jeden taki akapit, cytat lub lepiej wniosek sformułowany przeze mnie w jakiejkolwiek mojej publikacji. Proszę jednak nie o Pana interpretację takiego, czy innego mojego tekstu, lecz jedynie o konkretny wniosek z podsumowania, którym mam w zwyczaju kończyć każdy mój artykuł. Jeśli natomiast nie uda się Panu tego wykazać, iż „wmawiam hodowcom, iż nie mają sukcesów, bo ich gołębnik jest położony nie tam gdzie potrzeba lub lotują w niewłaściwym oddziale”, oczekuję publicznych przeprosin.
Pozdrawiam
Piotr Patas
Data: 2006-09-01
Autor: PP_026
Zacznę odpowiedzi od końca.
1. Stać mnie na odpowiedz.
2. Czy słuszna była decyzja o odrzuceniu tego artykulu ? Odpowiem tak ! Wg mnie dużo ciekawsze byłoby publikowanie fragmentów Pańskich ksiązek dotyczących metod lotowania, hodowania gołebi pocztowych. Przedstawianie analizy sposoby wyliczania wartości gołebia nie jest interesujące dla „zwykłego” hodowcy. Problem wyliczania mistrzostwa dotyczy może 1-5 % hodowców z pośród prawie 40 tysięcy. Nie chciałbym wdawać się w zbędną polemikę i dyskusje na temat wyższości punktów GMP a metody Szwajcarskiej bo i o taką się można pokusić. Jest wiele metod klasyfikowania chodówców i punktacji przypomnę tylko te najwazniejsze: GMP, Grupowa, Billimberga, Tradycyjna ( zwana Warszawską) oraz coeficentowa. Zadam pytanie czy żyzczylby sobie ktoś publikacji porównywyjacej wszystkie te metody na podstawie analizy rzeczywistej jednego , dwóch a może 3 oddziałów. Zapewniam Pana, że to się da zrobić publikacja zajęłaby całoroczny nakląd Hodowcy. Zapewne dla koneserów takich jak Pan i ja byłabyto frajda ale czy dla wiekszości czytelników?
Zatem ktoś musi podjąć decyzje. Z punktu widzenia tego kto napisał zawsze brak zgody na pulikacje będzie jego osobistą porażką i może prowadzić do flustracji. Mam nadzieję, że Pan jednak się nie zniechęci i będzie publikował swoje spostrzeżenia zarówno w Hodowcy ( bardziej skondensowana wiedzia ) jak i w Pańskich publikkacjach wydawanych drukiem jak i w Internecie.
3. Czy powinien być artykuł w Hodowcy na temat liczenia punktów metodą Szwajcarską jak najbardziej powinna się ukazać ale nie w formie analizy do poprzednich klasyfikacji Koeficentowych.
Skoro odpowiedziałem już na Pańskie pytania pozwole sobie na pewnien komentarz na tematy „szczypiące” moją osobę.
Pana wypowiedź:
„Przypomina mi się sytuacja, gdy pewien pan „starej daty” z kręgów władzy, o innym tekście z pewnymi nowatorskimi propozycjami powiedział tak: „a po co to publikować, to tylko ludziom zamiesza w głowach”. Otóż to! To jest ta stara dewiza, niestety znów rodem z czasów niedawnej, komunistycznej przeszłości. Ludziom nie można mieszać w głowach, bo a nuż wpadną na jakiś niecny pomysł. Zapytam, czy Pan też tak uważa? „
Moja odpowiedź:
Należy publikować wszelkie pomysły nawet te bzdurne ale nie należy ludziom wmawiać, iż nie mają sukcesów bo ich gołebnik jest położony nie tam gdzie potrzeba lub lotuja w niewłąsciwym oddziale.
Pana cytat:
A jak należało inaczej i lepiej to zrobić? Wygląda na to, że – Pana zdaniem – mój artykuł wcale nie przybliża Czytelnikowi istoty współzawodnictwa opartego o punkty. To, że podałem tam wzór, to że pokazałem, jak się je praktycznie liczy, to, że na wykresie pokazałem, czy różni się współzawodnictwo punktowe od koeficjentowego, i inne uwarunkowania, to wszystko nic. To – Pana zdaniem – nie przybliża Czytelnikowi istoty punktów. Wobec tego jest to zbędne. A ja zapytam. Ilu w Polsce jest obecnie hodowców, którzy wiedzą, jak oblicza się punkty? Ile razy ten wzór był publikowany w Hodowcy i ile razy go objaśniano i omawiano? Z Pana wypowiedzi wnioskuję, że to niepotrzebne.
Odpowiedź:
W zasadzie już ją udzieliłem, że sposób liczenia powinien być omówiony a analiza porównawcza wg mnie nie. Odnośnie hodowców którzy są zainteresowani jak to będzie wpływalo na ich pozycje w Polsce to powiem Panu – NIE WIELU. W rozmowach na żywo hodowcy są zainteresowani zdobywaniem czolowych konkursów, gdyż takie konkursy są wysoko oceniane czy to przez niski coeficent czy to przez wysokie punkty. Klasyfikacja końcowa gołębia i hodowcy owszem jest zależna od metody wyliczania ale jest to poza hodowcą. Programy do wyliczania list konkursowych na 2006 r już wyliczają punkty metodą Szwajcarską – więc z listy można je wyczytać.
Zapewnie ZG PZHGP w przyszłym roku zmieni sposób wyłaniania MP w kat A i B by dostosować się do wymagań Olimpijskich. Jak będzie wygladac rywalizacja w Oddziałach i Okregach ? Trudno powiedzieć bo sa tacy którzy wyłaniają Mistzra na podstawie typowanej serii ( ja jestem zwolennikiem takiego sposobu gdyż na wynik pracuje także hodowca ).
Dziękuję za sprostowanie, że na krótkim pomiarze też można wygrywać bo tego brakowało w Pańskich wypowiedziach a wielu nie doczytalo do tego jednego zdania, że dalsze położenie nie jest warunkiem koniecznym i wystarczajacym do wygrywania mistrzostwa. Ale wielu uległo argumentom Pana i zniemiło oddział czy zostali mistrzami? Nie bo po prostu brakło im innych argumentów by wyrać.
Pana wypowiedź:
„A ja zapytam. I co z tego? Czy z tego powodu komuś spadł włos z głowy? Niech hodowcy sobie dyskutują i niech dochodzą prawdy. Czy to komukolwiek zaszkodziło? Wszyscy znamy ten uniwersalny tekst: „Poznajcie prawdę, bo ona was wyzwoli” „
Odpowiadam:
Przepraszam, że tak sucho odpowiem ale sprowokował mnie Pan.
Czyż jest lepszy tekst do analizowania niż listy konkursowe na których mogą być coeficenty i róznego rodzaju punkty. Zawsze najciekawsza jest pierwsza strona listy konkursowej oraz klasyfikacje hodowców i gołebi i zapewniam Pana, że niewielu jest takich ( lub ich nie ma wcale) którzy przeliczają liste konkursową tak by sprawdzić czy gdyby inaczej punktowac mieliby lepszą pozycje na tej liscie.
Pozdrawiam
Piotr Pęczalski
PS
Mam dalej nadzieje na spotkanie się osobiście.
Data: 2006-09-01
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Kolego „Hodowco”!
Pisze Pan tak: „Kolega z mojej sekcji ma najbliższy pomiar w oddziale i wygrał.”
No i dobrze, bo „dalszy pomiar, to tylko większe szanse, nic więcej. Ale jeśli hodowca jest lepszy od konkurentów zarówno wiedzą, umiejętnościami i jakością gołębi, to może mieć najkrótszy pomiar i też ich wszystkich pokona. Nie ulegajmy więc złudzeniom, że dalszy pomiar jest jedyną receptą na mistrzostwo.”
Natomiast w sprawie moich książek proszę o osobisty kontakt: http://piotr.patas.webpark.pl/
Piotr Patas
Data: 2006-09-01
Autor: Hodowca
Kolega z mojej sekcji ma najbliższy pomiar w oddziale i wygrał.
Ps.Panie P. Patas ile kosztuje książka- Loty dalekodystansowe.
Data: 2006-09-01
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Do Pana Piotra Pęczalskiego!
Niestety Panie Piotrze odnoszę nieodparte wrażenie, że (z jakichś względów?) unika Pan jednoznacznego zajęcia stanowiska w sprawie poruszonych przeze mnie kwestii.
Pisze Pan tak: „...publikacja na temat położenia gołębnika wywołała burze”.
A ja zapytam. I co z tego? Czy z tego powodu komuś spadł włos z głowy? Niech hodowcy sobie dyskutują i niech dochodzą prawdy. Czy to komukolwiek zaszkodziło? Wszyscy znamy ten uniwersalny tekst: „Poznajcie prawdę, bo ona was wyzwoli”
Dalej pisze Pan tak: „Niektórzy hodowcy swoje niepowodzenia w lotach przypisują tylko i wyłącznie temu położeniu. Są rozgoryczeni i nie szukają innej przyczyny.”
Piotr Patas: To ich sprawa. Ja bynajmniej im takiej opinii nie wmawiałem. Nie raz pisałem przecież o tym, że – moim zdaniem – dalszy pomiar to tylko większe preferencje, większe szanse, nic więcej. W przypadku dwóch gołębników na tym samym poziomie, wygrywa wprawdzie ten dalej położony; ale bynajmniej nie w każdym locie, ale w przekroju większej ich ilości, np. całego sezonu. Wielokrotnie pisałem też o tym, że nic nie pomoże dalsze położenie gołębnika, jeśli hodowca i gołębie są słabe. Jeśli natomiast hodowca jest lepszy od konkurentów zarówno wiedzą, umiejętnościami i jakością gołębi, to może mieć najkrótszy pomiar i też ich wszystkich pokona. Nie ulegajmy więc złudzeniom, że dalszy pomiar jest jedyną receptą na mistrzostwo. Czy można to jeszcze wyraźniej powiedzieć?
Pisz Pan dalej tak: „Koeficenty czy punkty” materiał jest obszerny i widać dużo staranności w jego opracowywaniu tylko czy to co jest tam napisane przybliża temat? Mam podstawy wątpić część opisująca jakie punkty gołąb zdobywa w określonej pozycji na liście konkursowej jest faktycznie przybliżeniem tematu.”
A jak należało inaczej i lepiej to zrobić? Wygląda na to, że – Pana zdaniem – mój artykuł wcale nie przybliża Czytelnikowi istoty współzawodnictwa opartego o punkty. To, że podałem tam wzór, to że pokazałem, jak się je praktycznie liczy, to, że na wykresie pokazałem, czy różni się współzawodnictwo punktowe od koeficjentowego, i inne uwarunkowania, to wszystko nic. To – Pana zdaniem – nie przybliża Czytelnikowi istoty punktów. Wobec tego jest to zbędne. A ja zapytam. Ilu w Polsce jest obecnie hodowców, którzy wiedzą, jak oblicza się punkty? Ile razy ten wzór był publikowany w Hodowcy i ile razy go objaśniano i omawiano? Z Pana wypowiedzi wnioskuję, że to niepotrzebne.
Przypomina mi się sytuacja, gdy pewien pan „starej daty” z kręgów władzy, o innym tekście z pewnymi nowatorskimi propozycjami powiedział tak: „a po co to publikować, to tylko ludziom zamiesza w głowach”. Otóż to! To jest ta stara dewiza, niestety znów rodem z czasów niedawnej, komunistycznej przeszłości. Ludziom nie można mieszać w głowach, bo a nuż wpadną na jakiś niecny pomysł. Zapytam, czy Pan też tak uważa?
Panie Piotrze Pęczalski byłbym wdzięczny, gdyby odpowiedział mi Pan szczerze, tu na forum, na dwa pytania:
1. Czy Pana zdaniem mój artykuł pt.: „Koeficjenty czy punkty” powinien być zamieszczony w Hodowcy czy nie?
2. Czy decyzja Prezydenta Związku o odrzuceniu tego artykułu była słuszna, czy nie?
Stać Pana na te odpowiedzi?
Panie Piotrze! Znamy się tylko z wypowiedzi w Internecie. Niewiele więc o sobie wiemy. Dla mnie, te dwie odpowiedzi przybliżą mi Pana osobę, przekonania, i nie ukrywam będą swoistym papierkiem lakmusowym dla powodów i intencji, dla których staje Pan po tej, czy tamtej stronie.
Pozdrawiam
Piotr Patas
Data: 2006-09-01
Autor: Pp026 - Piotr Pęczalski ( ppeczalski@sezam.pl)
Szanowny Panie Piotrze
W takim razie i ja odpowiem:
Nie wiem jak było w tym przypadku ale publikacja na temat położenia gołębnika wywołała burze. Niektórzy hodowcy swoje niepowodzenia w lotach przypisują tylko i wyłącznie temu położeniu. Są rozgoryczeni i nie szukają innej przyczyny.
Dam dam przykład mój kolega lotował w sekcji położonej 15 km bliżej , która nigdy nie osiągała dobrych wyników, pozostałe sekcje były mocniejsze zarówno jeśli chodzi o czołowe konkursy jak i o ilości gołębi w liście konkursowej. Kolega ów był przekonany, iż z tym położeniem gołębnika może sobie latać dla przyjemności a potem się zobaczy. Ponieważ jest to młody człowiek starał się by jego wyniki były lepsze – zmienił metodę lotowania, karmienia, opieki nad gołębiami i jaki było jego zdziwienie gdy w tym roku zaczął odnosić sukcesy. W tej chwili już nie jest zwolennikiem tej teorii.
Teraz w sprawie właściwej czyli „Koeficenty czy punkty” materiał jest obszerny i widać dużo staranności w jego opracowywaniu tylko czy to co jest tam napisane przybliża temat? Mam podstawy wątpić część opisująca jakie punkty gołąb zdobywa w określonej pozycji na liście konkursowej jest faktycznie przybliżeniem tematu. Pytanie ( w tytule) co jest lepsze w sytuacji gdzie FCI już podjęło decyzje może być podstawą do wątpliwości. Wg mnie nie ma uniwersalnej metody nagradzania za pozycje na liście konkursowej. Jednak klasyfikacje hodowców trzeba i należy prowadzić w oparciu o jakieś punkty wskaźniki itp. Zapewne te same osoby ( podejrzewam że te same gołębie) będą dalej zdobywać czołowe miejsca na wystawach.
Tak na marginesie zupełnie powiem, że na zachodzie dużo więcej hodowców nie wie na jakich zasadach rywalizują gołębie sportowe na wystawach. Tam liczy się numer konkursu a przy dużej konkurencji jest to bardzo podkreślane.
Cieszę się , że zaprasza mnie Pan na rozmowę bezpośrednią ( przy kawie) bo to dla mnie naprawdę duże wyróżnienie. Gdzieś ten wpis znikł mam nadzieje ze zaproszenie nie.
Pozdrawiam
Piotr
Data: 2006-09-01
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Do Pana Piotra Pęczalskiego!
Szanowny Panie Piotrze, pisze Pan tak:
”Tylko czy pisząc tu o cenzurze i ingerencji Prezydenta nie chodziło Mu o wstrzymanie podobnych kontrowersyjnych publikacji?”
Odpowiadam:
Musielibyśmy się zastanowić nad tym, co oznacza określenie: „kontrowersyjna publikacja”. Powiem, jak było, bo to prawda. Jedną z nich była druga część mojego artykułu pt.: „Koeficjenty czy punkty” opublikowanego tu w portalu w całości. Proszę odpowiedzieć: czy to jest kontrowersyjna publikacja? Uważam, że jest to artykuł po części informacyjny, po części analityczny. Przeplatany jest moimi wnioskami. Jeśli ktoś nie zgodzi się z nimi, niech polemizuje z autorem. To jest powszechny obyczaj w wolnej prasie. Wychodzę z założenia, że skoro już w styczniu, na najbliższej olimpiadzie nasze gołębie w kategoriach lotowych A i B będą klasyfikowane wg punktów, to trzeba naszym hodowcom przybliżyć ich istotę. Trzeba powiedzieć, jak je liczyć, czym się różnią od koeficjentów, jak ocena jest lepsza, bardziej obiektywna itd. Bo na łamach Hodowcy nikt tak naprawdę o tym nie pisał. Czy nie mam racji?
Tymczasem – jak mi przekazał red. Gawor – Prezydent Kawaler tekst odrzucił, ponieważ „to już zostało postanowione i wobec tego nie ma o czym pisać”. Nie wiem do końca, czy to prawda, bo ja niestety nie mogę prawie przez rok z Prezydentem porozmawiać, bo jest tak bardzo zajęty.
Podobnie mógłbym uzasadnić bezpodstawność odrzucenia drugiego artykułu pt.: „Olimpijczyk z Porto w Polsce”
Piotr Patas
Data: 2006-09-01
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Kolego Patryku!
To jedno z zadań dla nowego zarządu. Co uczynić, by nasze hobby nie starzało się? Jak zachęcić młodych do zajmowania się gołębiami pocztowymi?
Kto wie, czy ulgi finansowe w postaci niższych opłat, lub całkowitego zwolnienia z nich nie byłyby najskuteczniejsze? Krytykanci od razu zapytają?
Jak zrekompensować mniejsze wpływy do kasy związkowej?
Jak już wcześniej wspomniałem nasza federacja (FCI) może nas wspomóc, ma na ten cel pewne środki. Trzeba jednak podjąć w tym kierunku starania.
Piotr Patas
Data: 2006-09-01
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Kolego "Hodowco"!
Nie wyjechałem, tylko - jak powiedziała mi pani Joanna Trzaska (administrator portalu) - wskutek awarii technicznej, komentarze z dnia 30.08.br zniknęły; bynajmniej nie z powodu cenzury. W portalu "dobrylot" cenzury nie ma. Szkoda, że zniknęły, bo były ciekawe. Tak więc, dyskutujmy nadal.
Piotr Patas
Data: 2006-08-31
Autor: Hodowca ( brak)
Ale pustka. Czyżby Pan wyjechał - Panie Patas.
Data: 2006-08-29
Autor: Patryk0254 ( patryk0254@o2.pl)
Przeczytałem ponad polowe komentarzy. Więcej już mi się nie chciało. Bardzo dobrze, że z takim tematem wyszedł pan Potas. Trzeba o tym rozmawiać. Najgorsze są w tym hobby tylko pieniądze. Mówicie, że nasze hobby powoli się starzeje. To prawda. Gdyby opłaty w tym sporcie nie byłyby takie drogie to sport ten byłby „wieczny”. Bo skąd np.15-latek ma wziąć tyle pieniędzy? Zresztą nie tylko młodzież. Każdy hodowca ma wiecznie z tym problemy. Co roku przeciętny hodowca musi wydać nie mniej niż 600zł. Do tego karma, witaminy itd..!!!
To Ja chciałem dodać. Tylko nie piszcie, że ta kwestia powinna zostać odłożona.
Pozdrawiam … Patryk 0254 :)
Data: 2006-08-29
Autor: PP_026 ( ppeczalski@sezam.pl)
Panie Piotrze Patas
Oczywiście ze tematu nie podejmę.
Tylko czy pisząc tu o cenzurze i ingerencji Prezydenta nie chodziło Mu o wstrzymanie podobnych kontrowersyjnych publikacji?
Pozdrawiam
Piotr Pęczalski
Data: 2006-08-29
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Panie Piotrze Pęczalski!
Proponuję, nie podgrzewajmy tu dziś tej „starej potrawy”, którą umownie nazwał Pan „położenie gołębnika”, bo dostaniemy niestrawności, a wraz z nami dostaną ją Internauci. Temat został już dobrze "przemłócony". Pan ma swoje zdanie o tym, ja mam swoje. I niech na razie tak pozostanie, przynajmniej do czasu, gdy – mam nadzieję – nadarzy się okazja, że spotkamy się, np. u mnie w ogrodzie, przy stoliku z filiżanką kawy i ciastkiem, i wówczas do tematu powrócimy. Przecież na „położeniu gołębników” świat się nie kończy! Dyskutujmy raczej dalej o przyszłości naszego Związku.
Życzę Wszystkiego Najlepszego
Piotr Patas
Data: 2006-08-29
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
„Panie Patas dom buduje się od fundamentów, uzmysławiajmy zatem szeregowym członkom ich prawa, by mogli z nich skorzystać."
Pięknie! To mi się podoba Panie Splinter!!!
I taki cel mają moje propozycje i udział w całej tej dyskusji. Dodałbym jednak do tego co nieco. Pisze Pan: „... uzmysławiajmy zatem szeregowym członkom ich prawa, by mogli z nich skorzystać” Ja dodałbym:... ale uwierzmy w możliwość zmian na lepsze i korzystajmy z tych praw również sami!
Piotr Patas
Data: 2006-08-29
Autor: Andrzej Splinter
Panie Piotrze Patas
Nie mitologizowałbym czasów, w których funkcjonowali przywołani przez Pana nieżyjący Prezesi. Związek za ich panowania też przeżywał chwile wzlotów i upadków. Napięcia były nie tylko w samym Zarządzie, ale także na linii członkowie a władza. Niektóre sprawy umierały śmiercią naturalną, niektóre napięcia leczył czas, ale i tak dużo niewygodnych spraw załatwiano za zasłoniętą kotarą- w jaki sposób, była to tajemnicą poliszynela.
Dzisiaj czasy są zupełnie inne ( sam Pan stwierdził, że Związek nie jest przystosowany do dzisiejszych czasów), przepływ informacji jest bardzo szybki, właściwie pracuje się przy otwartej kurtynie, a każda decyzja może natychmiast zostać poddana weryfikacji przez szeregowych członków Związku. Nie można odłożyć sprawy do szafy w myśl zasady „samo się rozwiąże lub czas jest najlepszym lekarzem”. Dziś trzeba natychmiast odpowiadać, rozwiązywać, działać – nie można ze sprawami (nawet błahymi) czekać do następnego zjazdu ZG czy też WZD.
Prezydium ZG a po części też ZG w tej materii stał się zakładnikiem samego siebie. Działając – naraża się malkontentom na zarzuty wprowadzania w Związku „dyktatury”, natomiast przy braku działania – zarzuca się władzy marazm, nieudolność.
Taki stan rzeczy na rękę jest „lokalnym watażkom”, którzy otrzymawszy osobowość prawną zaczynają uprawiać swoją politykę. Przeważnie są delegatami WZD lub ZG i ze zrozumiałych względów nie wnoszą nic nowego do Związku, dość często nawet blokują niewygodne dla nich rozwiązania, czy niewygodnych im ludzi. Beztrosko wymachują swoimi szabelkami na „urojonych przez nich bitwach” a mottem ich jest powiedzenie Ludwika XVI - „a po nas choćby potop”.
To nie Prezydent czy Prezydium jest winne takiemu stanowi rzeczy – to my jesteśmy winni akceptowania pewnego stus qwo. Sarkastycznie można by było rzec „Jacy członkowie taki Związek”.
Prezydenta czy Prezydium można rozliczyć. Nas członków za” zaniechanie działania” – niestety nie.
Panie Patas dom buduje się od fundamentów, uzmysławiajmy zatem szeregowym członkom ich prawa, by mogli z nich skorzystać.
Data: 2006-08-29
Autor: Pp026 - Piotr Pęczalski
Podsumowując temat położenia gołebika może zrobie "skrót myślowy" ale nie spotkałem jeszcze żadnego mistrza który by potwierdził słuszność.
Przypadki zmiany oddziału i poprawy wyników ( przy dalszym połozeniu gołebnika) świadczą tylko o tym że ten hodowca lotował poprzednio w mocniejszym oddziale.
Data: 2006-08-29
Autor: Pp026 - Piotr Pęczalski
Możliwe, że Pan polemizował w internecje mnie jednak chodzi o to jedno zdanie napisane w Hodowcy. Nie potrafie go dziś zacytować ale uważam, że było conajmniej niestosowne.
Data: 2006-08-29
Autor: Pp026 - Piotr Pęczalski ( ppeczalski@sezam.pl)
W sprawie położenia gołębników pisałem i polemizowałem z Pana twierdzeniami, zarzucając złe założenia to nich.
Ja twierdzę, iż nie położenie gołębnika nie eliminuje dobrych z odnoszenia.
Co do obliczeń to wykonałem czysto teoretyczna symulacje wpływu bocznego wiatru na faktyczną droge przebytą przez gołebie i z obliczeń wynika, że droga "nadłożona" jest wprost proporcjonalna do drogi teoretycznej wynikającej z pomiaru. A wniosek z tego jest taki, że średnia szybkosc ( ta ujeta na listach konkursowych) nie jest obarczona błędem "połozenia".
Data: 2006-08-29
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Dziękuję za ustosunkowanie się. Widzę, że w wielu sprawach mamy opinie podobne, w innych się różnimy i to jest normalne. Nigdy nie będzie jednomyślności i dlatego tak ważna jest umiejętność zawierania kompromisów.
Ale z jednym niestety nie mogę się z Panem zgodzić. Pisze Pan tak:
„Co do cenzury nie wypowiem się. Mam w pamięci Pana publikacje na temat dyskusji w Internecie, gdzie zbył Pan jednym zdaniem wypowiedzi internautów jako nie rzeczowe”.
To nieprawda. Jeśli ma Pan na myśli moje artykuły o położeniu gołębników, to muszę powiedzieć, że na pytania, wątpliwości i nawet złośliwe uwagi odpowiadałem wielokrotnie i cierpliwie. Dyskutowałem, przedstawiając swoje racje i uzasadnienia, i to nie tylko w Internecie, ale również w Hodowcy... Można sięgnąć do archiwum i wszystko odtworzyć. Powiem jednak szczerze, że niestety w tym temacie, niektórych spraw nie da się wyjaśnić człowiekowi, który nie zna podstawowych zasad matematyki i fizyki; który nie wie, jak oblicza się prędkość lotu gołębia, jak – znając prędkość i czas – obliczyć długość lotu, itd. Niech mi Pan powie, jakich argumentów użyć wobec takich ludzi? Jak do nich dotrzeć? A ci najczęściej uważają się za najmądrzejszych!
Pozdrawiam
Piotr Patas
Data: 2006-08-29
Autor: Pp026 - Piotr Pęczalski
Kwestia zmiany przepisów:
Już dawno twierdziłem, iż te sprawy winny być opracowane i dostosowywane do rzeczywistości bo to są zaszłości z lat minionych co roku mamy do czynienia ze skandalami przy weryfikacji wyników MP, GMP ale ciało powołane do tego jakim niewątpliwie jest Główna Komisja Lotowa nie pracuje nad tym jedynie „łaty wstawia”. Krytyka nie przynosi rezultatu z czego wnioskuje, że nie ma woli by to poprawiać ( ze strony delegatów na KWZD).
Sprawy związane z wypuszczaniem i pogodą:
Jednak w Polsce jeszcze nie mamy takich danych by „posadzić” kogoś przy komputerze i by on miał informacje dla osób decydujących o wypuszczeniu. W Niemczech jest radar meteo którego obraz jest opóźnionu w stosunku do rzeczywistości o 30 minut, masz polski jest opóźniony o 3,5 godziny. Pewnie można by było kupić obraz aktualny i wtedy by to działało. Tylko mały problem techniczny w niedziele rano około godziny 4,45 zainteresowanych może być ponad 200 osób ( tyle może telefonować równocześnie). Należy też zwrócić uwage na odpowiedzialność tej osoby podającej co widzi lub co przewiduje ( wiele razy osobiście widziałem, że nie powinno padać a lpadało).
Co do wyszkolenia osób odpowiedzialnych to sądzę , że są tacy w każdym oddziale tylko czy oni są tymi , którzy podejmują decyzje? Tak się złożyło że byłem 06.08. br w okolicach Świnoujścia pogoda była fatalna a mimo to jeden okręg wypuścił gołębie do lotu. Wg mnie należy zadać pytanie czy świadomie czy z innych powodów? Jeden oddział będący tam na miejscu wrócił z gołębiami do domu. Zatem kwestia decyzji o wypuszczeniu nie zależy od wyszkolenia a od osobistych cech decydenta.
Co do warunków transportu to nasze przepisy są dostosowane do tych niemieckich ale podkreślam słowo przepisy bo życie niestety jest brutalne.
Odnośnie lotów dalekodystansowych to czytałem Pański artykuł w tym zakresie i jestem za zatem Wiceprezydent ds. Lotowych powinien się tym zająć . Dodam tylko że na wzór zachodni należy „podzielić” Polskę na strefy wg współrzędnych geograficznych nie trzymać się podziału na oddziały czy okręgi.
W kwestii ciał statutowych , wyborów , pola działania.
Ze znanych mi statutów innych stowarzyszeń niestety tak jest jak PZHGP kandydaci sa zgłaszani na WZD i tam prowadzą walkę wyborczą. Nie byłem nigdy na takim zebraniu wiec trudno mi się wypowiadać jak to się odbywa. Będę trochę uszczypliwy i dodam, że nigdy też nie byłem jak wybierali jakiegokolwiek sekretarza PZPR wiec nie mam porównania niech w tej kwestii wypowiedzą się Ci co znają oba przypadki. Niemniej jednak muszę zaprotestować twierdzeniu, że delegaci nie mają możliwości oceny i rozliczenia co roku są WZD wiec taka możliwość jest.
Co do niezależności Redakcji Hodowcy to w zupełności się z Panem nie zgadzam i podtrzymuje to co napisałem wcześniej. Jeśli Hodowca wydawany jest pod auspicjami PZHGP to władza wybrana demokratycznie powinna mieć wpływ co i kiedy publikuje. Oczywiście za to tez KWZD może ZG rozliczać. Nie może być tak, że oto w ramach PZHGP jest więcej ośrodków władzy bo przyzna Pan, że media kształtują opinie. Dodam tylko, że Ci sami delegaci wybierali by Prezydenta ZG i Kolegium Redakcyjne. Odnośnie zarzutu, iż Hodowca jest tubą Prezydenta to się zgodzę tylko w przypadku życzeń świątecznych gdzie faktycznie słowa Prezydenta są drukowane. Co do cenzury nie wypowiem się. Mam w pamięci Pana publikacje na temat dyskusji w Internecie gdzie zbył Pan jednym zdaniem wypowiedzi internautów jako nie rzeczowe.
W sprawie optymizmu związanego z rozwojem informatyki i Internetu proszę zobaczyć jak opornie poszło uzyskiwanie osobowości prawnej przez Okręgi PZHGP. Ja to odczytuje jako właśnie brak chęci do działania.
Co do braku aktualności na stronie ZG to faktycznie siadło to po akcji Pt „Ptasia Grypa”. Należałoby faktycznie publikować decyzje jakie podejmowane są w centrali bo nie wątpię , że takowe zapadają.
Co do działań na arenie międzynarodowej to wg mnie jeden działacz na delegacji nawet znający język lub z tłumaczem niewiele może do promocji potrzeba większej ilości osób.
Niestety nie mam dobrego zdania o FCI po tej słynnej wpadce z punktami szwajcarskimi, gdzie dopiero po interwencji Prezydenta przysłano informacje do Polski, gdzie dopiero co ZG zatwierdził współzawodnictwa do MP. Podejrzewam, że jest tam z przesyłem informacji jeszcze gorzej niż u nas. A nie można zaczynać dnia telefonem do FCI chyba się Pan zemną zgodzi.
Ale zgodzę się z Panem, że to nie powód by nie próbować zaistnieć w FCI.
Faktem jest, że nie słyszy się o podejmowanych inicjatywach przez ZG na forum zewnętrznych.
Piotr
Data: 2006-08-29
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Panie Piotrze Pęczalski!
Raz jeszcze dziękuję za podjęcie merytorycznej dyskusji. Tylko tą drogą możemy się dopracować konkretnego programu aktywizacji działalności naszego Związku. Oby było nas więcej.
To prawda, że poprzednio przedstawiłem jedynie hasła. Nie dziwię się więc, że ma Pan pewne wątpliwości, co do szczegółów, m.in. realizacyjnych. Pozwolę więc sobie teraz pokrótce do nich się ustosunkować.
Osoby niecierpliwe, nie zainteresowane tematem pragnę uprzedzić, że tekst będzie obszerny, bo taki musi być; skoro mam – przynajmniej po części – wyjaśnić, co rozumiem pod podanymi wcześniej w formie hasłowej zadaniami, i w jaki sposób te cele osiągnąć.
Oto moje hasła, Pana wątpliwości i z kolei moje wyjaśnienia:
Zadanie: (Piotr Patas)
- uaktualnienie i przystosowanie do czasów współczesnych statutu Związku, wszystkich regulaminów, które w obecnej formie mają sporo nieścisłości i mankamentów,
- opracowanie zasad współzawodnictwa lotowego na szczeblu ogólnopolskim dostosowanych do nowego sposobu obliczania wyczynu gołębia wprowadzanego obecnie przez FCI; w miejsce dotychczasowych koeficjentów mają być wprowadzone punkty,
Opina (Piotr Pęczalski):
OK. Ktoś musi to zrobić tylko zastanawiam się kto przygotuje odpowiednie projekty bo z tego co wiem zgłaszanie na szybko prowadzi do bubla prawnego.
Moja replika (Piotr Patas):
Jest nas ponad 40 tys. Czy Pan uważa, że wśród tej rzeszy nie znajdzie się kilkanaście osób naprawdę kompetentnych w tej materii. A czy nie można byłoby spośród członków ZG powołać odpowiednich zespołów roboczych?; nie tylko do spraw modyfikacji regulaminów. Jak wiemy, jest wiele innych kwestii wymagających regulacji. Ktoś to jednak musi zainicjować. Bo na razie to gremium śpi.
Kto powiedział, że trzeba to zrobić na szybko?
Zadanie (Piotr Patas):
- powołanie do życia przy Zarządzie Głównym komórki „meteo”, której zadaniem byłoby monitorowanie w sezonie lotowym (w soboty i w niedziele) warunków pogodowych w rejonach startów naszych gołębi na potrzeby kierowników lotów w oddziałach naszego Związku,
(Piotr Pęczalski):
To nic nie zmieni a koszt zakupu prognozy jest całkiem spory
Odpowiedź (Piotr Patas):
Nie rozumiemy się. Tu nie chodzi o żaden zakup. Do tego potrzebny jest dobry komputer (już jest) i 2-3 osoby, na noc z soboty na niedzielę, które w oparciu o zebrane z różnych źródeł prognozy udzielałyby informacji kierownikom lotów co do aktualnych możliwości wypuszczenia gołębi z różnych miejsc. Podobna służba istnieje przy niemieckim związku. Czy Pan wie o tym, że większość naszych oddziałów puszcza gołębie „w ciemno”, bez jakiegokolwiek rozeznania warunków atmosferycznych? A potem dziwimy się, że są katastrofy. Byłem i bywam nadal świadkiem wielu startów i wiem, jak to wygląda. Konwojenci tak reagują na moje uwagi: „nie wtrącaj się pan w nie swoje sprawy”.
Zadanie (Piotr Patas):
- powołanie do życia, także przy Zarządzie Głównym, zespołu szkoleniowego dla kierowników lotów i konwojentów; wprowadzenie uprawnień lub licencji kierownika i konwojenta; prace tych zespołów miałyby służyć wypracowaniu i wdrożeniu wyższych standardów w zakresie warunków transportu gołębi na loty, jak również podejmowania optymalnych decyzji o starcie, co w efekcie miałoby doprowadzić do zmniejszenia do minimum ryzyka lotów katastrofalnych,
Pytanie (Piotr Pęczalski):
Kto za to będzie płacił a dokładnie kto ma szkolić
(Piotr Patas):
Nic tylko, „kto będzie za to płacił”? A kto płaci za dziesiątki, setki zgubionych niepotrzebnie naszych wybitnych lotników? Kto oceni ile pieniędzy i czasu kosztuje uchowanie takiego ptaka?
Pytanie (Piotr Pęczalski):
Kto będzie szkolił?
Odpowiedź (Piotr Patas):
M. in. najbardziej doświadczeni wieloletni konwojenci. Rozmawiałem z niejednym i wiem jak bogate mają doświadczenia. Trzeba stworzyć forum wymiany tych doświadczeń np. na łamach Hodowcy. Trzeba organizować takie spotkania w naszum Okrąglaku. Trzeba poznać dorobek w tym zakresie naszych kolegów z Zachodu. Np. w „Die Brieftaube” co roku publikuje się sprawozdania z takich spotkań. Oni już dawno opracowali szczegółowe wytyczne określające warunki transportu i startu gołębi, a co najważniejsze – przestrzegają je
Zadanie (Piotr Patas):
- podejmowanie nowych inicjatyw dla uatrakcyjnienia współzawodnictwa lotowego na szczeblu ogólnopolskim; np. zorganizowanie ogólnopolskiego lotu dalekodystansowego pod patronatem Prezydenta Związku,
Opinia (Piotr Pęczalski):
Był klub hodowców gołębi dalekodystansowych i okazał się nie wypałem
Odpowiedź (Piotr Patas):
Widocznie robili to nieudolnie. Na zachodzie takich klubów jest sporo. Ale nie tylko tam. Proszę popatrzyć na kolegów z Radzionkowa. Już trzeci rok z rzędu organizują loty dalekie dla hodowców z całego Śląska, i nie tylko ze Śląska.
Zadanie (Piotr Patas):
- opracowanie i wdrożenie bardziej skutecznych mechanizmów kontroli i weryfikacji wyników lotowych dla ich uwiarygodnienia,
Opinia (Piotr Pęczalski):
Regulaminy powinny to określać.
Odpowiedź (Piotr Patas):
To prawda, ale przyzna Pan, że trzeba je zmienić, albo przynajmniej udoskonalić.
Zadania (Piotr Patas)
- zmiana zasad pracy Zarządu Głównego, który obecnie jest jedynie strukturą fasadową bez większego znaczenia,
- zmiana roli i zasad pracy najwyższej instancji związkowej – Krajowego Walnego Zjazdu Delegatów – którego rola jest podobna do roli ZG,
- zmiana zasad wybierania władz naczelnych Związku; nie potajemnie, bez wiedzy członków 42 tys. organizacji, lecz jawnie, po zaprezentowaniu wszystkich kandydatów i przedstawieniu ich programów, np. na forum naszego Hodowcy...
Opinia (Piotr Pęczalski):
Zatem zmiana Statutu powinna załatwić 2 pierwsze tematy. Z tego co wiem to WZD nie jest potajemne niestety nie byłem wiec taki początek zdania.
Odpowiedź (Piotr Patas):
Przecież te ciała są bezwolne, ubezwłasnowolnione! To jedynie fasady. Za nimi nie ma nic. Co można zrobić tzw. ZG, jeśli jego członkowie spotykają się dwa razu w roku? Ich rola sprowadza się do „zaklepania” tego, co postanowiło prezydium. Nic więcej. Poza małymi wyjątkami. A co może KWZD?; skoro delegaci przyjeżdżają do Chorzowa, nie wiedząc nawet kogo przyjdzie im wybierać. Czy kiedykolwiek miał Pan możliwość odpowiednio wcześniej poznać nazwiska kandydatów na prezydenta? Nie mówiąc już o programach ich działania? Przecież te wybory przypominają żywcem wybory I sekretarza KC PZPR. To parodia! Proszę też zauważyć, że kadencje delegatów i Zarządu się mijają. Ci którzy wybierają Zarząd, już nie mogą go oceniać i rozliczyć. Same absurdy.
Zadania (Piotr Patas)
- zmiana zasad redagowania i nadzoru nad pracami Kolegium Redakcyjnego Hodowcy, by czasopismo było autentycznie wolne i demokratyczne, a nie cenzurowane; Kolegium powinno być nadzorowane przez ciało powołane przez KWZD, a nie przez Prezydenta Związku,
Opinia (Piotr Pęczalski):
Propozycja wg mnie nie do przyjęcia są inne czasopisma, które są niezależne od ZG. ZG powinien mieć możliwość wpływu na to co publikuje się pod marką PZHGP.
Odpowiedź (Piotr Patas):
Mam inne zdanie. Hodowca jest organem Związku, a nie prezydium ZG, czy prezydenta i o jego profilu, o treściach powinno decydować ciało (zespół) wyłoniony spośród członków KWZD, bo to jest najwyższa i niezależna władza Związku. Jeśli będzie tak, jak jest obecnie, to Hodowca będzie jedynie tubą prezydenta Związku. Nie będzie można napisać w nim krzywego słowa o nim samym, czy o prezydium ZG. A czy oni są nieomylni? Czy nie popełniają błędów? Dlaczegóżby o tym nie można publicznie pisać? Czy ma być tak, jak było w czasach wszechwiedzącej „Trybuny Ludu”, czy jest jeszcze w rosyjskich „Izwiestiach” i w „Prawdzie”! Niezależność Hodowcy byłaby ozdrowieńczą siłą.
Zadanie (Piotr Patas):
- usprawnienie przepływu informacji między ZG, a członkami Związku. Forma „okólników” stosowana dotychczas, jako jedyny sposób przekazywania decyzji, w dobie rozwoju informatyki jest anachronizmem, jest niewystarczająca. Informacje przekazywane tym sposobem nie docierają do wszystkich członków i są spóźnione. Trzeba w tym celu szerzej wykorzystywać elektroniczny sposób komunikowania się. Mamy wprawdzie w Internecie stronę „pzhgp”, ale niestety od pewnego czasu jest ona prawie martwa. Tak zwane „Aktualności” są tam sprzed kilku miesięcy. Wygląda na to, że w naszym związku nic się nie dzieje. I nie chodzi tylko o to, by zamieszczać tam wyłącznie informacje o decyzjach, rozporządzeniach, lecz również o podejmowanych bieżących działaniach, inicjatywach itp. itd.
Opinia (Piotr Pęczalski):
Myślę, że jest to warte uwagi pod warunkiem że oddziały terenowe ( okręgi, oddziały) będą dysponować adekwatnymi narzędziami i chęciami. Należy tu przypomnieć, że Okręgi mogą być za ubogie.
Odpowiedź (Piotr Patas)
Trudno powątpiewać w to, by w dobie rozwoju informatyki nie było odpowiednich ku temu narzędzi. Oczywiście wszystko zależy od chęci. Jeśli ich nie będzie, to dajmy sobie spokój.
Zadania (Piotr Patas)
- zdecydowanie bardziej aktywne zaangażowanie Związku w pracach Międzynarodowej Federacji Hodowców Gołębi Pocztowych (FCI), wszak jesteśmy jednym z największych związków w Europie, a w tym gremium praktycznie jesteśmy karzełkiem,
- nawiązanie ścisłych kontaktów z innymi krajowymi związkami, czy federacjami (nie tylko w związku z katowicką tragedią); m.in. z Federacją Hodowców Stanów Zjednoczonych, która wyszła z taką inicjatywą.
Opinia (Piotr Pęczalski):
To jest oczywiste i jak zwykle bardzo niebezpieczne dla ZG. Jak widać po wpisach każdy wyjazd służbowy delegata ZG jest komentowany na Forach internetowych więc z dobrym wyważeniem takie inicjatywy można podejmować.
Replika (Piotr Patas)
Co znaczy niebezpieczne dla ZG? Jeśli tam pojedzie osoba kompetentna, znająca jakiś język zachodni (lub ew., z tłumaczem) po to, by załatwić konkretne sprawy związkowe, a nie na wycieczkę i .... i złoży z wyjazdu rzetelne sprawozdanie, napisze o tym np. w Hodowcy, czy w Internecie, to z pewnością nikt nie będzie miał o to pretensji. A jeśli już z tego będą jakieś efekty – to tylko przyklasnąć. Dziwi się Pan temu, że krytykują? Ja nie! Proszę mi powiedzieć, czego dokonał nasz przedstawiciel na tym forum, ile razy zabierał tam głos, ile inicjatyw wnieśliśmy do FCI?
Kolejne zadania: (Piotr Patas)
- widzę też konieczność podjęcia działań na rzecz stworzenia lobby dla sportu gołębiarstwa pocztowego w Polsce, jako alternatywnego zajęcia dla młodzieży. Formy mogą być różne: np. wyprodukowanie serii filmów popularno-oświatowych, wydanie albumu lub folderu przedstawiającego specyfikę hodowli i lotów, wydanie gadżetów z symbolami gołębi, itd.
- wspólnie z Polskim Związkiem Łowieckim, Ligą Ochrony Przyrody i innymi organizacjami działającymi na rzecz zachowania naszego środowiska przyrodniczego powinniśmy podjąć działania mające na celu ograniczenie populacji ptaków drapieżnych, a szczególnie jastrzębia-gołębiarza, który nie tylko dziesiątkuje wiele naszych hodowli, ale również zagraża równowadze naszej fauny.
- w związku z możliwością cyklicznego występowania zagrożenia „ptasią grypą”, powinniśmy – wspólnie ze służbami weterynaryjnymi i we współpracy z FCI – podjąć działania w kierunku zminimalizowania dla nas hodowców skutków wszelkich działań ochronnych i profilaktycznych, jakie mogą być w przyszłości z tego tytułu zarządzone.
Opinia (Piotr Pęczalski):
To mogą być kosztowne przedsięwzięcie i gdyby można było znaleźć zwolenników w PZHGP to pewnie warto by było. Sprawa jest bardzo śliska można dać ciała a ewentualna opozycja będzie miała pole do działania o niegospodarność.
Odpowiedź (Piotr Patas):
Nie wiem dlaczego, wszystko jawi się Panu jako kosztowne i trudne. O tym skąd pozyskać pieniądze pisałem trochę w poprzednim liście. Nie będę się powtarzać. Tu przytoczę tylko kolejną maksymę:
Nie ten jest bogaty, kto ma dużo pieniędzy, lecz ten kto ma inicjatywę i dostępnymi środkami potrafi roztropnie gospodarować. Żeby zwiększyć dochody Związku najprościej byłoby oczywiście podnieść składkę członkowską. Identycznie rozumuje większość naszych posłów. Żeby zwiększyć dochody państwa – trzeba podnieść podatki. Ale mało kto mówi o tym, by np. w większym stopniu wykorzystać środki unijne, by zwiększyć efektywność naszej polskiej gospodarki. Itd. Itp.. Nic tylko podnieść składki i pieniądze, bo to nie wymaga od władzy inicjatywy, pracy, bo to jest najprostsze.
Ale wróćmy do meritum. Popatrzmy na sprawę ptaków drapieżnych. Czy to tak wielki problem nawiązać kontakty ze związkami, które mają w tej sprawie podobne problemy i zespolić swe siły? Czy to tak trudne i skomplikowane zamieścić w Hodowcy formularz ankiety, petycji do Sejmu RP w sprawie np. zniesienia ochrony na jastrzębia gołębiarza, którą podpisywaliby hodowcy? Tak można by zacząć. Krok po kroku. To zawsze lepsze niż bezczynność. Samo nic się nie stanie.
Podobnie w sprawie ptasiej grypy. Czy nasze władze związkowe coś w tej sprawie robią? Czy też czekają aż znów problem wybuchnie? Niemcy już dawno się z tą sprawą uporali. Czy nie możemy pójść ich śladem? Ale my znów czekamy, niewiadomo na co.
Zadanie (Piotr Patas):
- moim zdaniem dojrzeliśmy też do tego, by na forum FCI zgłosić kandydaturę na zorganizowanie olimpiady gołębi pocztowych w Polsce. Od ostatniej, organizowanej u nas w kraju, minęło już przecież sporo lat.
Opinia (Piotr Pęczalski):
Zgłosić warto zawsze i z tego co wiem takie zgłoszenie było, ale Polska nie jest atrakcyjnym krajem dla delegacji za związkowe pieniądze przedstawicieli delegacji innych krajów. Przypuszczam, że gdyby Chiny zgłosiły swą kandydaturę to z godnie z powyższym odbyła by się ona.
Odpowiedź (Piotr Patas):
Pisze Pan, że Polska nie jest atrakcyjnym krajem. A ja zapytam: czy w latach 1969 i 1989 – dwóch polskich olimpiad – Polska była bardziej atrakcyjna? Moim zdaniem jest inny powód. Słyszałem z usta jednego z decydentów: a kto by to zrobił? Przy takim podejściu, olimpiady w Polsce na pewno nie będzie.
Wniosek (Piotr Patas):
Reasumując, potrzeba nam ludzi pokroju takich mniej więcej osób, jak nieżyjący już Prezesi: Józef Paliczka, Jerzy Tomsik, Ernest Stencel. Oni byli społecznikami z prawdziwego zdarzenia, oni nie szczędzili czasu, byli oddani serem i zaangażowani dla spraw Związku. Obecne władze w tym porównaniu widzę – najdelikatniej mówiąc – blado i mizernie.
Piotr Patas
Data: 2006-08-28
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Panie Piotrze Pęczalski!
Przede wszystkim ucieszyłem się bardzo, przeczytawszy Pana komentarze do moich propozycji, zadań, jakie widzę – na najbliższą przyszłość – przed naszym Związkiem. Cieszę się przede wszystkim z tego, że podjął Pan merytoryczną dyskusję. Oby więcej takich osób było w naszym gronie. Pozwoli Pan jednak, że ustosunkuję się do nich nieco później.
Dziś chciałbym się odnieść się do ostatniej Pana wypowiedzi. Pisze Pan tak: „Niestety wszystko rozbije się o koszty. Jak będą pieniądze, wszystko można zrobić. Musi być zgoda na zwiększenie budżetu dla Zarządu Głównego”.
Proszę wybaczyć, ale wszyscy, również Pan, tylko: pieniądze i pieniądze, a ja mówię inaczej: ludzie z inicjatywą i pomysłami – to jest najważniejsze!!!
"Jankowi 027" napisałem m.in. tak: Gdybyśmy dziś mieli liczyć potrzebne na to pieniądze, wtedy od razu oponenci i niedowiarkowie powiedzieliby, że nic nie da się zrobić, bo nie ma na to pieniędzy. Musi więc być tak, jak jest, czyli stagnacja. Pozwolę sobie zauważyć, że wszystkie nowe idee, pomysły, wynalazki, przemiany – by nie przywoływać tu przewrotów i rewolucji – były wprowadzane w życie, czy dokonywane, bez wstępnych preliminarzy i kosztorysów. Inaczej nie byłoby w ogóle zmian, nie byłoby postępu.
Najważniejsza w życiu jest myśl, idea, pomysł i człowiek z charyzmą, z dążeniami i marzeniami!!! ... a pieniądze wówczas same się znajdą. To jest jedna z najstarszych prawd znana ludzkości.
To trzeba pokreślić trzema liniami.
Zadam w tej materii kilka pytań.
1. Czy naszym władzom związkowym przyszło do głowy to, by na rozwój gołębiarstwa pocztowego w Polsce zabiegać o środki w Unii Europejskiej. Czy ktoś rozeznał tą sprawę?
2. Czy ktoś próbował złożyć wniosek do FCI na rozwój sportu gołębiarstwa pocztowego wśród polskich młodych hodowców? O takiej możliwości przeczytałem w jednej z witryn zachodnich.
3. Jestem pewien, że gdyby nasze władze związkowe były bardziej aktywne na arenie międzynarodowej, to inni, bogatsi, w ramach pewnych form współpracy też by u nas zainwestowali, czy nawet nas wspomogli. Taką chęć mieli np. swego czasu hodowcy z USA.
4. Wszyscy wiemy, że w naszym gronie mamy całkiem niemałą ilość hodowców naprawdę majętnych. Jestem pewien, że niektórzy z nich, w ramach własnej promocji, sfinansowaliby np. nakręcenie filmu popularyzującego sport gołębiarstwa pocztowego. Film ten można by potem sprzedać np. na kasetach lub – jeśli będzie zrobiony profesjonalnie – w telewizji.
5. Czy ktoś pomyślał o tym, by pójść np. do TVN-u lub do Polsatu i skłonić ich do zrobienia filmu o naszym hobby, albo do sfilmowania naszych gołębi w trakcie powrotu z lotu od momentu startu do lądowania w gołębniku? A może założyć kilku gołębiom GPS-y i śledzić ich lot na kompach? Czy to nie byłoby ciekawe?
6. Zorganizowanie olimpiady w Katowicach – to kolejna możliwość zasilenia budżetu związkowego. Inicjatywę z pewnością poparłyby władze państwowe i wojewódzkie, także finansowo. Itd. Itp. To tylko kilka pomysłów.
To wszystko może przynieść pieniądze. Trzeba tylko ludzi z „głowami na karku”, z pomysłami, z inicjatywą.
Piotr Patas
Data: 2006-08-28
Autor: Pp_026
Niestety wszystko rozbije się o koszty. Jak bedą pieniądze wszystko można zrobić. Musi być zgoda na zwiękkszenie budżetu dla Zarzadu Głównego.
Data: 2006-08-28
Autor: Splinter
No to Pp026 wlałeś w nas troche "otuchy":-))
Data: 2006-08-28
Autor: Pp026 - Piotr Pęczalski ( ppeczalski@sezam.pl)
Oto moje komentarze do poszczególnych kwestii przez Pana poruszonych:
- uaktualnienie i przystosowanie do czasów współczesnych statutu Związku, wszystkich regulaminów, które w obecnej formie mają sporo nieścisłości i mankamentów,
- opracowanie zasad współzawodnictwa lotowego na szczeblu ogólnopolskim dostosowanych do nowego sposobu obliczania wyczynu gołębia wprowadzanego obecnie przez FCI; w miejsce dotychczasowych koeficjentów mają być wprowadzone punkty,
Odp:
OK. Ktoś musi to zrobić tylko zastanawiam się kto przygotuje odpowiednie projekty bo z tego co wiem zgłaszanie na szybko prowadzi do bubla prawnego.
- powołanie do życia przy Zarządzie Głównym komórki „meteo”, której zadaniem byłoby monitorowanie w sezonie lotowym (w soboty i w niedziele) warunków pogodowych w rejonach startów naszych gołębi na potrzeby kierowników lotów w oddziałach naszego Związku,
Odp.
To nic nie zmieni a koszt zakupu prognozy jest całkiem spory
- * powołanie do życia, także przy Zarządzie Głównym, zespołu szkoleniowego dla kierowników lotów i konwojentów; wprowadzenie uprawnień lub licencji kierownika i konwojenta; prace tych zespołów miałyby służyć wypracowaniu i wdrożeniu wyższych standardów w zakresie warunków transportu gołębi na loty, jak również podejmowania optymalnych decyzji o starcie, co w efekcie miałoby doprowadzić do zmniejszenia do minimum ryzyka lotów katastrofalnych,
Odp.
Kto za to będzie płacił a dokładnie kto ma szkolić
- podejmowanie nowych inicjatyw dla uatrakcyjnienia współzawodnictwa lotowego na szczeblu ogólnopolskim; np. zorganizowanie ogólnopolskiego lotu dalekodystansowego pod patronatem Prezydenta Związku,
Odp.
Był klub hodowców gołębi dalekodystansowych i okazał się nie wypałem
- opracowanie i wdrożenie bardziej skutecznych mechanizmów kontroli i weryfikacji wyników lotowych dla ich uwiarygodnienia,
Odp.
Regulaminy powinny to określać.
- zmiana zasad pracy Zarządu Głównego, który obecnie jest jedynie strukturą fasadową bez większego znaczenia,
- zmiana roli i zasad pracy najwyższej instancji związkowej – Krajowego Walnego Zjazdu Delegatów – którego rola jest podobna do roli ZG,
- zmiana zasad wybierania władz naczelnych Związku; nie potajemnie, bez wiedzy członków 42 tys. organizacji, lecz jawnie, po zaprezentowaniu wszystkich kandydatów i przedstawieniu ich programów, np. na forum naszego Hodowcy...
Odp.
Zatem zmiana Statutu powinna załatwić 2 pierwsze tematy. Z tego co wiem to WZD nie jest potajemne niestety nie byłem wiec taki początek zdania.
- zmiana zasad redagowania i nadzoru nad pracami Kolegium Redakcyjnego Hodowcy, by czasopismo było autentycznie wolne i demokratyczne, a nie cenzurowane; Kolegium powinno być nadzorowane przez ciało powołane przez KWZD, a nie przez Prezydenta Związku,
Odp.
Propozycja wg mnie nie do przyjęcia są inne czasopisma, które są niezależne od ZG. ZG powinien mieć możliwość wpływu na to co publikuje się pod marką PZHGP.
- usprawnienie przepływu informacji między ZG, a członkami Związku. Forma „okólników” stosowana dotychczas, jako jedyny sposób przekazywania decyzji, w dobie rozwoju informatyki jest anachronizmem, jest niewystarczająca. Informacje przekazywane tym sposobem nie docierają do wszystkich członków i są spóźnione. Trzeba w tym celu szerzej wykorzystywać elektroniczny sposób komunikowania się. Mamy wprawdzie w Internecie stronę „pzhgp”, ale niestety od pewnego czasu jest ona prawie martwa. Tak zwane „Aktualności” są tam sprzed kilku miesięcy. Wygląda na to, że w naszym związku nic się nie dzieje. I nie chodzi tylko o to, by zamieszczać tam wyłącznie informacje o decyzjach, rozporządzeniach, lecz również o podejmowanych bieżących działaniach, inicjatywach itp. itd.
Odp.
Myślę, że jest to warte uwagi pod warunkiem że oddziały terenowe ( okręgi, oddziały) będą dysponować adekwatnymi narzędziami i chęciami. Należy tu przypomnieć, że Okręgi mogą być za ubogie.
- zdecydowanie bardziej aktywne zaangażowanie Związku w pracach Międzynarodowej Federacji Hodowców Gołębi Pocztowych (FCI), wszak jesteśmy jednym z największych związków w Europie, a w tym gremium praktycznie jesteśmy karzełkiem,
- nawiązanie ścisłych kontaktów z innymi krajowymi związkami, czy federacjami (nie tylko w związku z katowicką tragedią); m.in. z Federacją Hodowców Stanów Zjednoczonych, która wyszła z taką inicjatywą.
Odp.
To jest oczywiste i jak zwykle bardzo niebezpieczne dla ZG. Jak widać po wpisach każdy wyjazd służbowy delegata ZG jest komentowany na Forach internetowych więc z dobrym wyważeniem takie inicjatywy można podejmować.
- widzę też konieczność podjęcia działań na rzecz stworzenia lobby dla sportu gołębiarstwa pocztowego w Polsce, jako alternatywnego zajęcia dla młodzieży. Formy mogą być różne: np. wyprodukowanie serii filmów popularno-oświatowych, wydanie albumu lub folderu przedstawiającego specyfikę hodowli i lotów, wydanie gadżetów z symbolami gołębi, itd.
- wspólnie z Polskim Związkiem Łowieckim, Ligą Ochrony Przyrody i innymi organizacjami działającymi na rzecz zachowania naszego środowiska przyrodniczego powinniśmy podjąć działania mające na celu ograniczenie populacji ptaków drapieżnych, a szczególnie jastrzębia-gołębiarza, który nie tylko dziesiątkuje wiele naszych hodowli, ale również zagraża równowadze naszej fauny.
- w związku z możliwością cyklicznego występowania zagrożenia „ptasią grypą”, powinniśmy – wspólnie ze służbami weterynaryjnymi i we współpracy z FCI – podjąć działania w kierunku zminimalizowania dla nas hodowców skutków wszelkich działań ochronnych i profilaktycznych, jakie mogą być w przyszłości z tego tytułu zarządzone.
Odp
To mogą być kosztowne przedsięwzięcie i gdyby można było znaleźć zwolenników w PZHGP to pewnie warto by było. Sprawa jest bardzo śliska można dać ciała a ewentualna opozycja będzie miała pole do działania o niegospodarność.
- moim zdaniem dojrzeliśmy też do tego, by na forum FCI zgłosić kandydaturę na zorganizowanie olimpiady gołębi pocztowych w Polsce. Od ostatniej, organizowanej u nas w kraju, minęło już przecież sporo lat.
Odp.
Zgłosić warto zawsze i z tego co wiem takie zgłoszenie było, ale Polska nie jest atrakcyjnym krajem dla delegacji za związkowe pieniądze przedstawicieli delegacji innych krajów. Przypuszczam, że gdyby Chiny zgłosiły swą kandydaturę to z godnie z powyższym odbyła by się ona.
Data: 2006-08-28
Autor: Maria
Panie Andrzeju Splinter
Każda myszka swój ogonek chwali
Samochwała w kącie stała - zna pan to?
Jeśli jest pan taki wielki, czy potrzeba panu autoreklamy? Nie słyszałam nigdy by prawdziwa wartość reklamowała się sama.
Prusa czytałam, bo wiem że to Prus a nie Głowacki a najważniejsze, że dobrze pisze.
Data: 2006-08-28
Autor: Andrzej Splinter
Pani Mario
Widzę, że Pani też nie przeszkadza używanie pseudonimu – więc nie za bardzo rozumie tej sugestii. „Splinter” na tym portalu ma spory dorobek i wcale nie jest anonimowym dla większości tu wchodzących. Obecny jestem tu aktywnie od 4 lat, jestem jednym z najstarszych bywalców, można by rzec weteranem. Tak więc, na pewno mój nick na tym portalu kojarzy się bywalcom z konkretną osobą, a Pani nick –to dopiero zagadka.
Pani Mario, obojętnie czy używa się nazwiska czy nicku, by być branym poważnie to trzeba sobie na to zasłużyć.
Nie będzie Pani czytała Prusa tylko dlatego , że nie pisał pod swoim prawdziwym nazwiskiem?
Data: 2006-08-28
Autor: Czyzyk JM
Panie Piotrze nie będe polemizował z Panem kto ma rację-czas pokaże-żeby to Pan mi znowu nie powiedział że"leje wode" i nic rzeczowego nie wnoszę!Po prostu wyraźiłem swoją opinie na ten temat krótko i jasno!Zastosowałem się do ostaniego członu zdania umieszczonego pod "Dodawanie komentarzu do artykułu"A ,że chociaż trochę racji miałem to świadczy o tym fakt iż nie przeszkadza Panu moja anonimowość! Ażeby Pan mógł działać (rzeczowo, konstruktywnie),a nie myśleć czy jestem członkiem PZHGP czy nie-to jestem-kilkanaście lat(prawie20).A zapytany czy mi się choć raz coś udało,pewnie tak i to wiele razy,ale nie mnie to oceniać!Wracając do równych szans to one tylko teoretycznie są takie.Tak krawiec kraje jak materiału staje!!!!A Pan masz większe nożyce,a i bel plótna pewnie też!
DO KONKRETÓW POWRÓCE!
Pozdrawiam
Hodowca z Południa Kraju.
Data: 2006-08-27
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Panie "Tomku"!
To było "pół żartem", a tak na serio: proszę podać swój telefon, zadzownię, to porozmawiamy. Nie sądzę, by te szczegóły interesowały wszystkich Internautów.
A więc do usłyszenia
Piotr Patas
Tel.: 012 283 96 34
Data: 2006-08-27
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Panie „Tomku”
Czyżbym ja miał publicznie spowiadać się przed każdym „anonimem” i odpowiadać na wszystkie jego pytania? To chyba coś nie tak!
Ale... chętnie odpowiem na Pana pytanie, i to publicznie tu na forum, wszak pod warunkiem, że Pan też tu na forum się przedstawi z imienia i nazwiska, jak uczyniłem to ja, poda Pan swój e-mail i telefon. Ja wówczas do Pana zadzwonię, poznamy się i chętnie odpowiem również na inne pytania.
Inaczej jest to „gra do jednej bramki”!!!
Pozdrawiam
Piotr Patas
Data: 2006-08-27
Autor: Tomek
Panie Patas ile lat współpracuje Pan z "Hodowcą"?
Data: 2006-08-26
Autor: Nie istotny
Znacie powiedzenie:
Jaki kram taki Pan.
Pasuje to do PZHGP niestety.
Gdyby faktycznie był napór na zmiany to zapewne by i nastąpiły ale wszelkie zmiany są dobre jesi idą od dołu. Z góry mamy tylko dyktature lub totalitaryzm.
Data: 2006-08-26
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Panie Piotrze Pęczalski!
Od czegoś trzeba zacząć. Rozsądek nakazuje i zwykle zaczyna się od planów ogólnych, by potem stopniowo przechodzić się do szczegółów. Taka jest powszechna zasada. I tak zrobiłem ja. Naszkicowałem plan ogólny naprawy Związku, czy mówiąc delikatniej – aktywizacji działalności, w którym wymieniłem jedynie najważniejsze – moim zdaniem - zadania. Przyzna Pan, ze byłoby śmiesznie, gdybym powiedział tylko o jednym i od razu to rozwijał, zapominając o wizji całościowej. Można byłoby oczywiście naszkicować plan ogólny i od razu rozwijać poszczególne zadania, ale czy Pan sobie wyobraża, jak długi byłby taki elaborat. I tak wielu już narzeka, że piszę zbyt obszernie. Ja liczę na to, że to co napisałem stanie się zaczynem dyskusji, na razie o generaliach. Potem przejdziemy oczywiście do szczegółów i zastanawiać się będziemy, jak to zrealizować.
Pyta Pan o szczegóły. Oczywiście są ważne. Mam koncepcje zarówno merytoryczne, jak i realizacyjne odnośnie każdego wymienionego przeze mnie zadania. Inaczej zadań tych nie formułowałbym. Wiem, co chciałbym zmienić i mam propozycje, jak to zmienić. Ale – jak już wspomniałem – na razie powinniśmy podyskutować o generaliach i jeśli je ustalimy, potem możemy przejść do szczegółów.
Żeby nie być gołosłownym, jeden ze sposobów uatrakcyjnienia współzawodnictwa lotowego opisałem w Hodowcy. Był to tekst pt.: „Ogólnopolski lot maratoński”. Propozycję tą powtórzyłem również w moim bloogu: http://piotrpatas.bloog.pl/
Tam też opublikuję w najbliższym czasie moją propozycję udoskonalenia kontroli lotowej i usprawnienia przekazywania wyników, by je uwiarygodnić i zapobiec fałszerstwom. Mam koncepcję nowego współzawodnictwa lotowego na szczeblu ogólnopolskim opartą z jednej strony o wymagania FCI do olimpiad, z drugiej zaś strony – o ujednolicone zasady współzawodnictwa oddziałowego. Itd. Itd.
Ale czy ja mam to teraz wszystko tu napisać? Przecież zabrakłoby na to miejsca w tym portalu. Poza tym nie jestem sam. Nie mam patentu na wiedzę i mądrość. Pisząc tekst „O przyszłości naszego Związku” chciałem sprowokować do zapoczątkowania dyskusji. Chciałem, by możliwie jak najwięcej kolegów zabrało na ten temat głos. Pozwólmy innym też coś powiedzieć!!! Liczę na to, że może Pan, panie Piotrze Pęczalski, może inni ustosunkują się do tego rzeczowo i powiedzą np. że ten, czy ów punkt jest zbyteczny, a pominąłem inne, ważne zadanie.
Koledzy! Podyskutujmy na te tematy, jak kulturalni ludzie; rzeczowo, bez złośliwości, podejrzeń, insynuacji. Apeluję! Dajmy przykład naszym politykom!
Niestety, przynajmniej – jak na razie – zamiast tego jest tylko krytyka; że to „pobożne życzenia”, że na ocenę nie miejsce po temu, że ja chcę coś na tym „ugrać”, kogoś „wyforować”, że nie ma na to pieniędzy, itd. itp. A wszystko to pisane w duchu wszechogarniającej, wprost obezwładniającej niewiary w możliwość dokonania jakichkolwiek zmian w naszej organizacji. Owszem jest kilka nieśmiałych głosów akceptacji. Dziękuję Wam koledzy za nie.
Gdyby przed 25 laty Lech Wałęsa miał taki nastrój rezygnacji, braku wiary i nadziei, jak dziś wielu z nas, nie byłoby „Solidarności” nie byłoby dziś wolności, lecz byłby nadal „berliński mur” i niezłomny, wszechwładny Kraj Rad!!!
Na koniec chce jeszcze powiedzieć to, że „nie bujam w obłokach” i zdaję sobie sprawę z tego, że realizacja tych zamierzeń nie będzie łatwa. Już na samym początku powinniśmy się zastanowić nad tym, w jaki sposób trafić z naszymi postulatami do najwyższej władzy naszego Związku, jaką jest Krajowy Walny Zjazd Delegatów, bo to tylko ona może o tym zdecydować!!! A jeśli nawet będzie wola zmian, to z pewnością też od razu nie osiągniemy wszystkiego. Ale spróbujmy zrobić kilka kroków. I dalej i dalej. Nie możemy stać w miejscu. Ale żeby pójść naprzód, trzeba znać kierunek. A do tego potrzebne są plany i zamierzenia.
Z życzeniami udanego weekendu
Piotr Patas
Data: 2006-08-26
Autor: Pp026
Szanowny Panie Piotrze.
Dokładnie przeczytałem jescze raz pana publikacje i z przykrością stwierdzam, iż napisane jest tam co należy usprawniać i trudno sie z tym nie zgodzić ale jak zwykle szczegóły są najistotniejsze.
Nie chcę być postrzegany jako krytykant Pana wypowiedzi ale czystość intencji można poznać po konkretnych propozycjach.
Wydaje sie celowym byłoby przedstawienie konkretnych rozwiązań i skupienie zwolenników wokół nich, gdyż wszelkie zmiany muszą być akceptowane przez WZD.
I jak to w demokracji bywa Ci delegaci decydują o wszystkim.
Ciekaw jestem propozycji Pańskich dotyczących umiejscowienia Zarzadów Okregu i Zarzadu Głównego.
Pozdrawiam
Piotr Pęczalski
Data: 2006-08-25
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Do Pana „CZYŻYKA JM”
Pisze Pan:
„W większości nie popieram lania wody przez p. Patasa jednak akurat tym razem ujął bym to tak że i "ślepej kurze" udało się dziobnąc ziarnko!”
A ja zapytam, czy temu „CZYŻYKOWI JM” przynajmniej raz w życiu udało się to, co udało się ślepej kurze, dziobnąć ziarenko? Czy stać go w ogóle na to, by spróbować coś rzeczowego powiedzieć, czy napisać? Czy też ten „CZYŻYK JM” potrafi tylko szydzić i naśmiewać się z innych?
Dalej zachęca mnie Pan tak: „Tak ,że panie Piotrze od teorii do praktyki, a wreszcie się okaże czy pan tylko mąci czy chce osiągnąć coś konstruktywnego!!”
Myślę, że – jeśli jest Pan członkiem Związku – ma Pan te same szanse, jakie mam ja. Ja już zacząłem, przedstawiając swoją wizję i broniąc swoich racji. Teraz kolej na Pana. Spróbujmy razem „osiągnąć coś konstruktywnego!” – to Pana słowa!
Pozdrawiam
Piotr Patas
Data: 2006-08-25
Autor: Maria
Kolego splinter, niech pan najpierw odniesie się do pytania pana Patasa, które panu zadał.
Natomiast Pana chciałbym zachęcić do odkrycia się. Kim jest Pan „Splinter”? Wszyscy wiemy, że to nie Pana nazwisko. Proszę więc samemu najpierw odkryć kraty, a potem zachęcać do tego innych. Korzystając z anonimowości, pod pseudonimem, łatwo „dopinać” każdemu. Podpisując się z imienia i z nazwiska, trzeba ważyć słowa
Wtedy będzie gra fer
Data: 2006-08-25
Autor: Splinter
Szkoda Panie Piotrze , że nie odniósł się pan do dalszej części mojej wypowiedzi.
Data: 2006-08-25
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Panie Splinter!
Pisze Pan tak:
”Wracając do artykułu nadal twierdze (zresztą tak jak moi podmówcy), ze to co Pan napisał to tylko pobożna Księga Życzeń. Oczywiście, że możemy się wspólnie pobawić nakreślając jak winien wygądać i działać nasz Zwiazek ale i tak dalekie to będzie od wprowadzania tego w życie.”
Powiem krótko i po raz ostatni. Owo „możemy się pobawić...” jak najwyraźniej świadczy o Panu i Pana nastawieniu do zmian. To znaczy – Pana zdaniem – nie róbmy nic, bo – albo nic nie da się zrobić, albo – wszystko jest dobre!!! Żeby przynajmniej jednym zdaniem coś Pan od siebie do tego programu dodał, ale nic. Wygląda na to, że też nie ma Pan nic do zaproponowania, poza – jak Pan zresztą sam napisał – sarkastycznymi, uszczypliwymi porównaniami i opowiastkami. A na pewno już z osobami tego pokroju zmian w Związku nie dokonamy!!!
Piotr Patas
Data: 2006-08-25
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Szanowny Panie Piotrze Pęczalski!
A ja mam na ten temat inne zdanie. Mojemu tekstowi nadałem tytuł „O przyszłości naszego Związku.” Chcąc jednak mówić o przyszłości trzeba koniecznie nawiązać do przeszłości. Trzeba powiedzieć, co było dobre, a co złe. Kontynuować to, co dobre, a zaprzestać tego, co było złe. Trzeba też podjąć nowe tematy, które dotąd „leżały odłogiem”. W podsumowaniu przeszłości musi też znaleźć się ocena naszych postaw, członków Związku i prac zarządów wszystkich szczebli naszej organizacji.
Pisze Pan tak: „Nie sądzę by Forum internetowe było właściwym polem do dyskusji na temat dokonań Zarządów.”
Pytam, a dlaczegóżby nie? Internet to – jak na razie – jedyne forum, gdzie można to robić; i to w sposób wolny, nieskrępowany, bez cenzury. O ile oczywiście robi się zgodnie z pewnymi zasadami.
Pytam Pana, jeśli nie tu na forum, to gdzie przeciętny członek PZHGP może wyrazić swoją opinię, czy to o sprawności funkcjonowania struktur naszego Związku, czy to o dokonaniach zarządów poszczególnych szczebli, w tym także np. o pracach ZG, prezydium, czy prezydenta? Gdzie? Proszę powiedzieć!
Pozdrawiam
Piotr Patas
Data: 2006-08-25
Autor: Splinter
Panie Piotrze zdziwł mnie trochę pański ton odpowiedzi na komentarze.Rzuca Pan temat i oczekuje taniego poklasku, a co gorsza próbuje Pan grać rolę Mentora. Może i fajny z Pana gość ale na pewno nie jest pan „sumieniem Związku” ani też jego męczennikiem Chyba , że Wallenrodem, który w myśl zasady Macchiavelli’ego w tej walce o „nasz lepszy Związek”jest lwem a zarazem lisem, ale Panu to chyba nie grozi. Raczej jest pan kotkiem domowym, który mruczy i wygina grzbiet kiedy mu ciepło i jest głaskany, prycha – gdy coś nie tak.
Ale dosyć tych sarkazmów.
Wracając do artykułu nadal twierdze (zreszta tak jak moi podmówcy), ze to co Pan napisał to tylko pobożna Księga Życzeń. Oczywiście, że możemy się wspólnie pobawić nakreślając jak winien wygądać i działać nasz Zwiazek ale i tak dalekie to będzie od wprowadzania tego w życie. Dlatego prosiłem Pana o podanie konkretów - Co należy zrobić? Jak to zrobić? Z kim się zjednoczyć ? Kogo popierać? Na kogo liczyć? – tak, aby słowa zmieniały się w czyn. Nie jest to łatwe i wcale nie mówie, że jest to łatwe, ale bywa Pan na salonach ,więc wiedza w tej materii nie jest Panu obca.
Inaczej będzie to tylko czystej wody demagogia.
Data: 2006-08-25
Autor: Pp026 - Piotr Pęczalski
Nie sądze by Forum internetowe było własciwym polem do dyskusji na temat dokonań Zarzadów.
Prosiłbym o skupienie sie na temacie, który Pan Panie Piotrze zapewne nadał: O przyszłości naszego Związku.
Ja zabrałem głos w tym własnie temacie i może nieco chaotycznie nakreślem pomysł na temat sprawnosci funkcjonowania.
Data: 2006-08-25
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Do Pana „Janka 027”
Panie „Janku 027”. Śmiesznie do brzmi, ale trudno, skoro nie ma Pan odwagi podpisać się imieniem i nazwiskiem, muszę więc tak do Pana się zwracać.
Pyta Pan, czy liczyłem, „jakie koszty trzeba ponieść na realizację tych zadań i skąd nowy, młody i prężny ZG znajdzie na to środki”. Drogi Panie, nie liczyłem. I uważam, że na tym etapie liczyć nie trzeba, wręcz nie powinno się liczyć. To nie jest nowa inwestycja; budowa mostu czy supermarketu. Gdybyśmy dziś mieli to liczyć, wtedy od razu oponenci i niedowiarkowie powiedzieliby, że nic nie da się zrobić, bo nie ma na to pieniędzy. Musi więc być tak, jak jest, czyli stagnacja.
Pozwolę sobie zauważyć, że wszystkie nowe idee, pomysły, wynalazki, przemiany – by nie przywoływać tu przewrotów i rewolucji – były wprowadzane w życie, czy dokonywane, bez wstępnych preliminarzy i kosztorysów. Inaczej nie byłoby w ogóle zmian, nie byłoby postępu.
Najważniejsza w życiu jest myśl, idea, pomysł i człowiek z charyzmą, z dążeniami i marzeniami!!! ... a pieniądze wówczas same się znajdą.
To jest jedna z najstarszych prawd znana ludzkości. Przykro mi, ale obawiam się, że z Pana podejściem, Panie „Janku 027” nic nowego nigdzie się nie stanie!!!
Pisze Pan, że środków w Związku jest mało, bo nakład " Hodowcy " jest coraz mniejszy. O ile wiem, wcale tak nie jest. Poza tym, czytając relacje z corocznych, wiosennych zebrań ZG zamieszczane w „Hodowcy” dowiaduję się, że kiesa naszego Związku jest dość zasobna. Zawsze są nadwyżki. Czytałem, że ZG pożycza pieniądze m.in. na zakup nowych kabin dla niektórych oddziałów i chwała mu za to. Więc pieniędzy nie brakuje. Kiedyś nawet przeczytałem, że nasz „Hodowca” przynosi spore zyski. Można by – przynajmniej w części – spożytkować je na rozwój i aktywizację działalności naszej organizacji.
Za domniemane zmniejszenie nakładu „Hodowcy” próbuje Pan obwinić m.in. mnie, ponieważ jestem członkiem Kolegium Redakcyjnego. Co więcej, twierdzi Pan, że w większości piszemy w „Hodowcy” bzdury, które hodowców nie interesują. Z tym ostatnim zarzutem – po części – zgadzam się z Panem. Niestety nie mam wpływu na to, co się w „Hodowcy” publikuje. Praktycznie decyduje o tym redaktor naczelny pan Stanisław Gawor i prezydent związku Jan Kawaler. Moja rola sprowadzała się do dostarczania własnych tekstów. Nie wiem, czy są one dobre, czy złe. Oceniają to czytelnicy, ocenia to Pan. Ale chyba jednak nie najgorzej je Pan ocenia, skoro na wstępie skierował Pan do mnie komplement. „Panie Patas - jak zwykle pięknie Pan to ujął.”
Nie czuję się więc odpowiedzialny za jakość i poziom merytoryczny miesięcznika. Nie mam na to wpływu, że np.:
1. zbyt dużo miejsca na łamach „hodowcy” poświęca się uroczystościom religijnym, co najczęściej krytykują czytelnicy,
2. zbyt dużo pisze się o mało istotnych wydarzeniach związkowych; rocznicach, poświęceniach sztandarów, otwieraniu świetlic, zabawach tanecznych itp. itd., o tych imprezach czytają tylko ci, o których się pisze,
3. że nie angażuje się do pisania dobrych publicystów i tłumaczy tekstów zagranicznych,
4. że w zbyt małym zakresie zamieszcza się tłumaczenia ciekawych publikacji zachodnich,
5. że nie zabiega się o reporterów-korespondentów z różnych rejonów Polski, itd.
Nie jestem wreszcie odpowiedzialny za całokształt polityki wydawniczej „Hodowcy”, którą uważam za krótkowzroczną i bezplanową. Nieraz mówiłem o tym, przedstawiając propozycje zmian, niestety, bez skutku.
Poza tym Prezydentowi Kawalerowi ostatnio nie podobają się niektóre moje artykuły. Odrzuca je bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Nie odpowiada na moje listy. Teksty były fachowe, nie były obraźliwe i nie szkodziły interesom Związku. W tej sytuacji od 1.08. br. zrezygnowałem z uczestnictwa w pracach Kolegium. Postanowiłem, że nie będę pisać pod dyktando w czasopiśmie cenzurowanym.
W moim tekście o naprawie Związku jest też akapit poświęcony „Hodowcy”. Chciałbym, by w przyszłości pismo nasze stało się wolne i demokratyczne, i nie było w gestii jednego człowieka, lecz by m.in. było nieskrępowanym i wolnym forum wymiany poglądów wszystkich członków Związku.
Mówi Pan, że moja ocena pracy władz związkowych jest krytyczna. Może się mylę, może źle to widzę. Jeśli tak nie jest, to bardzo proszę powiedzieć, co tak naprawdę obecne władze zrobiły dla Związku przez ostatnie dwie kadencje. To jest okres 8 lat! Co istotnego, nowatorskiego zrobił Prezent i czego dokonali jego zastępcy; poza czynnościami stricte urzędniczymi? Jakie nowe inicjatywy podjęto? Czym tak naprawdę zajmowali się wszyscy członkowie Zarządu Głównego? Może Pan wie? Ja nie wiem. Chętnie się dowiemy.
Pozdrawiam
Piotr Patas
Data: 2006-08-25
Autor: Pp026 - Piotr Pęczalski ( ppeczalski@sezam.pl)
Czytając uważnie to co zostało już tu napisane nie można przyznać racji dyskutantom. Niestety faktem jest, że większość ma racje i to jest zarówno zaletą jak i wadą demokracji.
Pan Piotr Patas pisze, że struktura jest anachroniczna no cóż ja akurat z tym się nie zgadzam gdyż wszelkie organizacje krajowe mają podobny schemat struktury ( centrala, okręgi, oddziały) zatem nie jest to jakiś relikt „z czasów słusznie minionych” ale normalny podział dużej organizacji.
Problem jest z podziałem władzy i zarządzaniem z tym się zgodzę. Znowu musze użyć słowa „niestety”, gdyż owe struktury może i są kompetentne ale nazbyt rozdrobnione i nie „panujące” nad podległymi. Jako przykład podam utrzymywanie małych okręgów i oddziałów, które z racji liczebności nie mają racji bytu. Obciążenie finansowe jest dla szeregowego członka PZHGP utrzymując Zarząd Oddziału czy Zarząd Okręgu jest nieporównywalnie wysokie. Ktoś powie, że społecznie można pracować - tak zgodzę się z tym pod warunkiem, że przestanie działać mądrość ludowa „ jaka płaca taka praca”.
Jako ewidentny błąd w strukturze i Statucie PZHGP należy wytknąć to, że Zarząd Okręgu nie analizuje kosztów działalności oddziału ( można to przełożyć również odpowiednio na ZG). Tu wg mnie jest największe pole do popisu dla działaczy. Nie można wszystkiego zostawić „niewidzialnej ręce rynku” Zarząd Okręgu powinien ingerować w sprawy opłat lotowych. Nie może być tak, że w wyniku rozdrobnienia, opłaty za loty hodowcy ponoszą 2-3 krotnie większe. Takie zachowanie działaczy Oddziału, którzy chcąc utrzymać Status Quo windują opłaty powinno być zauważone i sprawę powinien rozwiązać Okręg zgodnie z obowiązującym Statutem, który ustala zakresy terytorialne swoich Oddziałów. Wysokie koszty lotów w zasadzie prowadzą do tego, że mamy brak nowo wstępujących. Oczywiście ingerencja owa winna być wyważona ale powinna być. Jedynym kryterium, które mogłoby blokować taką ingerencje jest niemożliwość ustalenia planu lotów ( ale w Okręgach powinni być fachowcy, którzy potrafią zrobić za Oddział).
Tylko tak sie zastanawiem czy aby dorosliśmy do tego by dać tyle władzy tym wybranym?
Cdn
Data: 2006-08-24
Autor: Tomek
Panie Piotrze. Bardzo ładnie Pan to ujął nie wiele dodać i nic ująć. Jednak wydaje mi się, że to utopia. jestem hodwcą od 14 lat to niezbyt wiele, ale wystarczająco długo by zauważyć jakie układy panują na różnych szczeblach naszej organizacji i co więcej orientuję się jak trudno jest owe układy rozbić.
Jestem człowiekiem który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce lecz po 4-letniej kadencji niewiele udało mi się osiągnąć dlaczego ? Przyczyn jest wiele i nie będę się o tym rozpisywał.
Chciałbym bardzo się mylić w mojej ocenie sytuacji, ale sam Pan zobaczy z końcem kwietnia 2007 kto miał rację.
Kończąc wyrażę opinię, którą wszyscy znają i nikt z tym nic nie robi.
Ludzie, którzy nigdy nie powinni otrzymać władzy pracują nad tym, żeby zniechęcić do pracy tych, którzy powinni ją wziąć.
Wszystkim nam życzę, żebym się mylił i Pozdrawiam !
Data: 2006-08-24
Autor: Piotr Patas ( piotr.patas@wp.pl)
Do Pana „Splintera”
Panie „Splinter”! Pyta Pan, czyim jestem lobbystą, co chcę „ugrać”, kogo „wyforować”?
Odpowiadam: Nie pisałem tego w takich intencjach. Spisałem to wszystko, co wydaje mi się istotne dla odnowy naszej organizacji. Jest to – moim zdaniem – część najważniejszych zadań, jakie stoją obecnie przed nami.
Kogo chcę „wyforować”? Nikogo. Poza tym, wbrew temu, co Pan sądzi, nie mam takich możliwości.
Chociaż – powiem szczerze – cieszyłbym się, gdyby w międzyczasie – do wyborów – pojawiła się grupa ludzi, która również dostrzega potrzebę reformy; grupa, której będzie zależało na tym, by nasz związek ożył, by poszedł z duchem czasów. Jako publicysta chętnie pomógłbym im.
Pisze Pan, że ...śmieszy Pana nagłe ożywienie reformatorskie, ogólnikowe hasła, mało istotne temaciki...”
Pytam, kiedy o tym pisać, jeśli nie przed wyborami. Przecież to najwłaściwszy czas, bo to wtedy formułuje się nowe programy i zadania.
Mówi Pan, że moje „hasła są ogólnikowe, że to mało istotne temaciki”.
Proszę powiedzieć konkretnie, które z wymienionych przeze mnie zagadnień są mało istotne. Jeśli tak jest, to proszę, może Pan zechciałby sformułować swój program naprawy i wówczas ja się do niego ustosunkuję.
Panie Splinter! Smuci mnie Pana nastawienie, które czytam między wierszami. Jest Pan nieufny, podejrzliwy, brak Panu wiary w ludzi. Jeśli wszyscy tacy będziemy, wszyscy wszystkich podejrzewać będziemy o niecne zamiary – że gdy ktoś coś nowego powie, czy zrobi, to na pewno dlatego, że albo chce kogoś „wyforować”, albo coś dla siebie „ugrać” (jak Pan to nazywa) – to wtedy naprawdę nic w tym związku nie zrobimy. I tak zresztą dzieje się obecnie w naszej Polsce. Nasz naród jest chory. A szkoda.
Widzę, że nie może Pan zrozumieć tego, że można coś w życiu zrobić bezinteresownie, bez wynagrodzenia, bez „ugrania” czegoś tam. Nie dziwię się. Tacy jesteśmy w zdecydowanej większości. Słuchając tylko naszej telewizji, czy czytając gazety, tak widzi się cały świat, wszystkich ludzi. To siła propagandy. Ale na szczęście tak nie jest. Są jeszcze wśród nas ludzie, którzy za nic w świecie nie poddadzą się temu, którzy mają jeszcze prawdziwe ideały: dobra, piękna i uczciwości i w nie wierzą.
Panie „Splinter”! Więcej optymizmu, więcej nadziei i wiary w uczciwość ludzi. Nie wszyscy na szczęście są sprzedajni.
Na koniec Pan pisze do mnie. Odkryj Pan karty – wtedy podyskutujemy.
Panie „Splinter”. Ja dawno je odkryłem. Pod każdym swoim tekstem podpisuję się imieniem i nazwiskiem, zarówno w pisząc w Internecie, jak i pod wszystkimi moimi publikacjami i w moich książkach. Tam piszę o tym, co wiem, o moich pomysłach, propozycjach. Tam też daję wyraz moim przekonaniom i poglądom. Nie mam nic do ukrycia. Nie mam więc czego odkrywać.
Natomiast Pana chciałbym zachęcić do odkrycia się. Kim jest Pan „Splinter”? Wszyscy wiemy, że to nie Pana nazwisko. Proszę więc samemu najpierw odkryć kraty, a potem zachęcać do tego innych. Korzystając z anonimowości, pod pseudonimem, łatwo „dopinać” każdemu. Podpisując się z imienia i z nazwiska, trzeba ważyć słowa.
Pozdrawiam
Piotr Patas
Data: 2006-08-24
Autor: CZYŻYK JM
W większości nie popieram lania wody przez p.Patasa jednak akurat tym razem ująl bym to tak że i "ślepej kurze" udalo się dziobnąc ziarnko!A może ludzie się zmieniają i wreszcie skierują swoje sily i umiejętności w dobrym kierunku zobaczymy.Tak ,że panie Piotrze od teorii do praktyki, a wreszcie się okaże czy pan tylko mąci czy chce osiągnąć coś konstruktywnego!!
Data: 2006-08-24
Autor: Splinter
Temat trąci demagogią. Panie Piotrze nie jest pan zwykłym członkiem naszego Związku. Obraca się pan w sferach „rządowych „ naszego Związku , bywa na salonach gdzie się uprawia związkową politykę. Duże Pana w miesięczniku Hodowca więc można by było spytać o co tu chodzi. Kogo pan jest lobbystą ? (ostatnio, słowo te w polskich realiach ma złą markę), co Pan chce ugrać?, kogo wyforować ? - pytania jak najbardziej na czasie , przecież wybory tuż tuż.
Śmieszy mnie nagłe ożywienie reformatorskie, ogólnikowe hasła, mało istotne temaciki, którymi co roku podniecają się sfrustrowani nieudanymi lotami hodowcy.
Odkryj Pan karty - wtedy podyskutujemy
Data: 2006-08-24
Autor: Mariusz A. ( pierzakmariusz@interia.pl)
Pomysł już dawno powinien wejść w życie, i mam głeboka nadzieję że czas w końcu ruszy ta przestażałą machinę PZHGP i zmiany nastąpią jak najszybciej! Do boju Panowie !
Data: 2006-08-24
Autor: Janek 027 ( brak)
Panie Patas - jak zwykle pięknie Pan to ujął. Lista pobożnych życzeń bardzo długa a i ocena ZG bardzo krytyczna. Napewno się spodoba etatowym krytykantom. Bardzo bym prosił aby podał Pan w przybliżeniu jakie koszty finansowe trzeba ponieść na realizację tych zadań i skąd nowy, młody i prężny ZG znajdzie na to środki. Bo życie pokazuje wręcz co innego - nakład " Hodowcy " coraz mniejszy( jest Pan w Kolegium Redakcyjnym) bo piszecie w większości bzdury które hodowców nie interesują, składka członkowska od 12 lat nie podwyższona, podobnie jak cena netto obrączki rodowej.a przecież nie wypada wydawać upoważnień do lotowania gołębiami przybłąkanymi i pobierać za to opłatę.
Data: 2006-08-23
Autor: Czyzyk JM
No tak! zmiany są nieuniknnione !tak fatalnie nie było już dawno.Brawo dla pana J.B. oby hodowców o takim nastawieniu było jak najwięcej !!!!Młodzi też pomogą!!!
Data: 2006-08-22
Autor: Bogusław Koteluk ( koteluk@interia.pl)
1.Rozpropagowanie hodowli gołębi wśród młodzieży i dzieci.Wszyscy wiemy jak przedstawia się struktura wiekowa hodowców gołębi.Jeżeli to się nie zmieni za 20-30 lat czeka nas "katastrofa demograficzna" i pozostaną wspomnienia o gołębiach pocztowych.
2.Wprowadzenie rywalizacji o nagrody pieniężne dla chętnych hodowców.To uatrakcyjni hobby i może przyciągnąć nowych zwolenników tego sportu.Można wprowadzić coś co na zachodzie funkcjonuje od lat i bez wątpienia dla niektórych stanowi wielką atrakcję.Oczywiście zakłady tylko dla chętnych!
3.Organizacja lotu narodowego.Fakt ,że jeszcze się go niedoczekaliśmy ,najlepiej świadczy o potrzebach zmian.
4.Zmiana zasad rywalizacji,aby każdy hodowca mógł się wykazać na preferowanym przez siebie dystansie i nikt nie czuł się zmuszany do wysyłania swoih gołębi na loty ponad ich siły.Jednocześnie należy zwolennikom lotów dalekich zapewnić możliwość rywalizacji w kilku takich lotach.
Data: 2006-08-22
Autor: Juliusz Berg
Jestem starszym czlowiekiem, to co napisal Pan Patas jest piekne dawno o tym marzylem, na mnie juz troche za pozno aby dzialac, dajmy mlodym dojsc do glosu, oni inaczej patrza na to niz my starsi, w was jest przyszlosc, nie bojcie sie pokazcie swoja madrosc w ktora wierze, kiedys nie wierzylem, ze runie komuna a jednak stalo sie mysle, ze runie takze i to co przez tyle lat nie bylo do ruszenia w naszym zwiazku, marzy mi sie to, czas na zmiany i to daleko idace, jezeli tych zmian nie dokona sie teraz to smiem twierdzic, ze bedzie tylko gorzej, a wiec bierzcie stery w swoje dlonie, odsuncie karierowiczow i rozliczcie nieuczciwych, ja dokad starczy mi sil napewno nie bede sie temu przygladal, zawsze walczylem z nieuczciwoscia zycze powodzenia, a Panu Panie Piotrze dziekuje za odwage, napewno spotka sie Pan ze slowami krytyki, ale taki jest juz ten swiat ci co walcza o porzadek i uczciwosc nie sa lubiani, ale prosze sie nie poddawac, wierze w madrosc hodowcow i wiem ze chca zmian duzych zmian i tych bedzie o wiele wiecej.
|