„Czy gołębniki dalej położone są rzeczywiście uprzywilejowane?”,
................................................................................................................................
Dziękuję za zainteresowanie moim artykułem pt.: „Czy gołębniki dalej położone są rzeczywiście uprzywilejowane?”, który został opublikowany w nr 2/2005 Hodowcy.... Cieszę się, że przez większość dyskutantów moje analizy i wnioski zostały zrozumiane. Dziękuję Kolegom za wyważone i taktowne wypowiedzi. Wywody moje zrozumiał z pewnością również pan występujący pod pseudonimem „PiotrP_0107”, aczkolwiek – jak mi się wydaje – trafność wyprowadzonych wniosków warunkuje on słusznością przyjętych przeze mnie założeń. Nie jest on do końca przekonany o ich poprawności. Poddaje je w wątpliwość także kilku innych dyskutantów. Spróbujmy więc wspólnie przyjrzeć się tym założeniom i ocenić, czy są słuszne.
W przykładzie 1 przyjąłem, że gołębie po wypuszczeniu z kabiny łączą się w stado, które zawsze przez pewien czas (czasem krócej, czasem dłużej) krąży nad miejscem startu, zanim obierze kierunek powrotu. Potwierdzają to relacje naszych konwojentów. Wiem o tym także z własnego doświadczenia, ponieważ co najmniej kilkakrotnie uczestniczyłem przy starcie gołębi w celach poznawczych, a także by wykonać fotografie do moich publikacji. Na drodze obliczeniowej – w oparciu o podstawowe zasady fizyki – wykazałem następnie, iż ta właśnie strata czasowa spowodowana wydłużeniem faktycznej drogi lotu gołębi, niejednakowo (w różnym stopniu) odbija się na tzw. „prędkości średniej” obliczanej przez naszych obliczeniowców dla poszczególnych gołębników położonych w różnych odległościach. Ptakom z gołębników dalej położonych wylicza się bowiem niezasłużenie większe prędkości średnie, co plasuje je wyżej na listach konkursowych. Przy obliczaniu tejże prędkości przyjmujemy dla poszczególnych gołębników najkrótsze (prostoliniowe) trasy lotu bez uwzględniania wydłużenia drogi spowodowanej w tym przypadku krążeniem nad miejscem startu.
W przykładzie 2 przyjąłem, że gołębie – z różnych przyczyn – nawet przy bezwietrznej pogodzie nigdy nie wracają do swych gołębników po najkrótszych (prostoliniowych) trasach, jakie są podstawą do obliczania prędkości średnich; zawsze bowiem nadkładają drogi. Tego założenia też nie sposób zakwestionować. Dalej, na przykładzie dwóch razem lecących gołębi, wykazałem na drodze obliczeniowej, że jeśli oba nadłożą tyle samo drogi, to fakt ten znów preferuje ptaka z gołębnika dalej położonego; będzie on miał wyższą prędkość średnią. Preferencje te są tym większe, im krótszy będzie lot i im bardziej gołębie zboczą z drogi (np. w przypadku silnego bocznego wiatru).
W przykładzie 3 przyjąłem, że wskutek skrajnie niekorzystnych warunków atmosferycznych – silnych, bocznych wiatrów i miejscowych burz – gołębie zostają zepchnięte w bok z najkrótszej trasy lotu, następnie zaś zostają przepędzone daleko poza swoje gołębniki, w efekcie czego – nawet te pierwsze – wracają z przeciwnego kierunku, niejako od tyłu. Nie zdarza się to zbyt często, ale zauważyłem, że w każdym sezonie są przynajmniej 2-3 takie loty. W tym przypadku, trasy lotu znacznie się wydłużają. Jest to sytuacja, która – można powiedzieć – w dwójnasób premiuje ptaki z gołębnika dalej położonego. Ptaki wracając od tyłu, osiągają najpierw gołębniki dalej położone, a te z gołębników bliżej położonych muszą dodatkowo pokonać odległość dzielącą obydwa gołębniki. Licząc prędkość średnią, która jest podstawą ustalania kolejności na liście konkursowej przyjmuje się, iż ptak z gołębnika bliższego miał do przebycia trasę krótszą, niż ptak z gołębnika dalszego, a tymczasem faktycznie przeleciał drogę dłuższą, lecąc przy tym dłużej. Sytuacja ta znów – i to jeszcze wyraźniej – preferuje ptaka z gołębnika dalej położonego, który przy obecnych zasadach obliczeniowych zajmie na liście znacznie wyższą pozycję od ptaka z gołębnika bliżej położonego. O tym – mam nadzieję – nie trzeba chyba też nikogo przekonywać.
Takie oto założenia przyjąłem do rozważań. Czy któreś z nich jest nierealne, błędne? Jeśli zaś zgodzimy się z tym, że są słuszne, to i mój wniosek jest jednoznaczny: gołębniki dalej położone w tych przypadkach są uprzywilejowane. A teraz chciałbym się ustosunkować do innych wypowiedzi. W większości przypadków przytaczam ich fragmenty w oryginalnej formie; w takiej, w jakiej znalazły się na forum. Niestety jest w nich wiele różnego rodzaju błędów; stylistycznych gramatycznych i ortograficznych. Nie poprawiałem ich, by nie zniekształcić tych wypowiedzi; i by autorzy nie mieli do mnie o to pretensji.
Pan „andkol0361” – mimo, iż nie czytał mojego artykułu – zdaje się podzielać moje poglądy. Twierdzi, że „przy każdym wietrze uprzywilejowany pod względem odległości jest DALSZY gołębnik, oraz dalej „gdyby założyć, że jest ten sam materiał hodowlany, ta sama praca hodowcy, odżywki, pasza itd., to na pewno w przekroju sezonu wygra teoretycznie dalszy gołębnik, bo w rzeczywistości lotu, ta odległość "na niekorzyść" jest mniejsza niż brana do wyliczeń”. Dalej pisze jednak, iż „przy lotach bezwietrznych jest wszędzie ok. Oczywiście sprawiedliwy byłby także lot z wiatrem wiejącym idealnie z kierunku lotu, albo dokładnie w kierunku lotu (lot pod wiatr). Podobnie twierdzi pan „leszek”, pisząc: „Jeśli lot przebiega normalnie, czyli bez wiatru i tak gołębie pojawiają się z kierunku z jakiego są wypuszczone, a ich szybkość jest w granicach 1000 m/min, to wszyscy mają równe szanse.”
Z tym niestety nie mogę się zgodzić. Nie mają równych szans, ponieważ żaden gołąb – mimo braku wiatru – nie wrócił jeszcze z żadnego lotu do swego gołębnika po linii idealnie prostej, jak to przyjmujemy do obliczeń, a poza tym stado zawsze przez jakiś czas krąży nad miejscem startu. Te straty zaś „fałszują” prędkość średnią, która jest podstawą ustalania kolejności na listach konkursowych. Pokazują to przykłady 1 i 2. Różnice prędkości mogą być wprawdzie niewielkie, rzędu 0,5 m/minutę, ale to one decydują o kolejności na listach konkursowych i – co ważniejsze – o koeficjentach. Zważmy, jak różnią się między sobą koeficjenty pierwszych kilku gołębi na listach, nawet przy minimalnie różniących się prędkościach.
Pan „Warmia” potwierdza moje analizy faktami ze swego oddziału; pisze tak: „u nas w oddziale wygrywają gołębniki położone dalej, a to dlatego, że wiatry z większości lotów mamy boczne i jeszcze dosłowniej zachodnio-południowe; więc gdy wstanę i zobaczę kierunek wiatru, to nie czekam patrząc na kierunek wypuszczenia gołębi, tylko moja głowa jest skierowana w odwrotną stronę; i wierzcie mi się, nie mylę się; więc stwierdzam, że U NAS WYGRYWAJĄ GOŁĘBNIKI DALEJ POŁOŻONE i dodam, że hodowcy mający takie gołębniki są uprzywilejowani; gołębie lecące z takim wiatrem nie lecą w większości linią prostą tylko łukiem, a głównym czynnikiem jest wiatr.”
Panowie „Baltazar” i „Wojdak” przychylają się do tego poglądu pisząc, iż „to wiatr rozdaje karty”, lub – jak pan Wojdak żartobliwie – „pisz skargę na wiatr; ja uważam, że głównie pan wiatr decyduje o udanym lub nieudanym locie.” Zgadzam się z tym, ale nie sam wiatr jest decydujący. Poza tym trzeba dodać, iż w zdecydowanej większości przypadków sprzyja on gołębnikom dalej położonym. Wykazałem to na przykładach 2 i 3.
Panu „wojciechowi 0118” chcę podziękować za to, że wyraźnie stanął po mojej stronie, pisząc tak: „Witam serdecznie, chcę się również ustosunkować do postów kolegów: niektóre z nich niestety trzeba stwierdzić są kompletnie bzdurne a nawet bardzo obraźliwe dla samego zainteresowanego pana Piotra, natomiast pozostałe w większości świadczą niestety o bardzo małej wiedzy w temacie......i niezrozumieniu problematyki lotów, hodowli i zasad współzawodnictwa. Jest mi bardzo przykro z tego powodu.”
Ze swej strony chcę zauważyć, że pan „wojciech 0118”, zabrał głos w dyskusji stosunkowo wcześnie, gdy na forum przeważały opinie negatywne, ogólnikowe, niczym nieudokumentowane. Rozumiem ich autorów. Oni też chcieli zaistnieć na forum. Ale żeby powiedzieć coś sensownego na jakiś temat, trzeba najpierw zadać sobie trud dokładnego przestudiowania tego, o czym chce się dyskutować, a w tym przypadku – choć trochę znać się na gołębiach i mieć znajomość elementarnych praw fizyki i matematyki, przynajmniej z zakresu szkoły podstawowej. Później na forum pojawiało się coraz więcej wypowiedzi konkretnych, fachowych, świadczących o znajomości tematu.
Pan „R.Wojtaszek”, przykładem ze swego rejonu lotowego potwierdza fakt, iż gołębniki dalej położone są uprzywilejowane. Pisze tak: „Jako przykład podam kolegę, który przeszedł do nas z sąsiedniego oddziału; jego pomiar jest obecnie najdalszy i o dziwo u nas zdobywa czołowe konkursy, a w tym poprzednim oddziale nie istniał!!! Czy ktoś może to wyjaśnić? Są także inne przykłady.”
Pan „Jerzy pl-0206” pisze, iż „ubiegły rok był czasem bardzo szybkich lotów, konkursy trwały po kilka, góra kilkanaście minut; czyli – jego zdaniem – wysokie prędkości, preferują gołębniki bliższe.” Tak może się tylko wydawać, że szybkie loty preferują gołębniki bliższe. W istocie preferencje gołębników dalej położonych są wtedy tylko nieco mniejsze, ale nadal są one uprzywilejowane; bo – jak już powiedziałem wcześniej – gołębie z żadnego lotu nie wracają po trasie idealnie prostej (jaką przyjmujemy do obliczeń) i zawsze też tracą na starcie. A te fakty „grają” na korzyść gołębników dalszych. Pan „Jerzy pl-0206” zgadza się jednak z tym, że w przypadku lotów trudnych, gołębniki dalej położone zyskują. Pisze tak: „Jeżeli w tym roku będą loty ciężkie lub katastrofalne to przekonasz się mistrzu ile daje dalszy gołębnik, zakładając że mamy materiał o podobnych walorach.”
Pan „J.B.” potwierdza moje wnioski, pisząc tak: „Mam najkrótszy pomiar w oddziale i jeżeli jest lot pod wiatr jest bardzo dobrze. Jeżeli wiatr jest boczny lub w ogon, gołębie wracają z przeciwnego kierunku. W takiej sytuacji najlepiej wychodzą gołębniki położone dalej.” Przypadek ten zanalizowałem w przykładzie 3.
Pan „Roki” pisze: „nasza sekcja jest najdalej wysuniętą od kierunku startu gołębi i często bywa, że nie zdołamy złapać żadnego konkursu!!!” Tak też bywa. Potwierdza to bardzo interesujący przykład opisany przez pana „jankesa”. Różnice odległościowe między sekcjami w jego oddziale sięgają aż 60 km. On sam lotuje w sekcji o największych odległościach, i mimo iż hodowcy z tej sekcji koszują na loty największe ilości gołębi, to corocznie przegrywają z sekcjami położonymi bliżej. W związku z tym twierdzi, iż przeczy to wnioskom wyprowadzanym w moim artykule. To prawda. Jest to jednak przykład wyjątkowy. Uważam, że pan „jankes” sam zresztą jest na tropie odkrycia przyczyny tego zjawiska. Moim zdaniem podstawową przyczyną tego stanu rzeczy jest tak zmacza różnica odległości między skrajnie położonymi sekcjami. Przy locie z odległości 300 km jest to aż 20%. Nie ulega wątpliwości, iż w miarę wydłużania trasy, szybkość lotu ptaka z pewnością nie wzrasta, bo – jak sam autor zauważa – jest to żywy organizm podatny na zmęczenie. Sam autor wyliczył, iż po przebyciu całego programu lotowego ptaki z gołębników położonych o 60 km dalej przebywają trasy o około 800 km dłuższe od tych z gołębników położnych bliżej. Z pewnością nie pozostaje to bez wpływu na słabsze wyniki lotowe hodowców tej sekcji.
Po drugie – o czym też wspomina autor – o efektach lotu wielekroć decydować mogą warunki atmosferyczne panujące na ostatnich kilometrach trasy. Przy tak znacznych różnicach odległości mogą one być diametralnie różne tu i tam; niewykluczone, że mogą być gorsze w rejonie gołębników położonych dalej. To też może pogarszać ich wyniki.
Po trzecie – jak o tym mówią doświadczeni hodowcy i pisze prasa zagraniczna – gołębie mają swoje „ulubione”, „utarte” trasy lotowe. Ich przebieg zależy od ukształtowania i topografii terenu; położenia kompleksów leśnych, zbiorników wodnych, lokalizacji koryt rzek, szlaków komunikacyjnych, itp. W takich sytuacjach preferencje uprzywilejowania mogą się zmienić, zwłaszcza wtedy, gdy różnice odległościowe między sekcjami są większe. Ptaki z gołębników dalej położonych, mając np. na drodze większe kompleksy leśne omijają je, wskutek czego przebywają znacznie dłuższe trasy lotowe, nie np. 60, a 70, czy nawet 80 km. Nie uwzględniając tego w obliczeniach prędkości średniej, z góry skazujemy je na przegrywanie z ptakami z gołębników położonych bliżej. Przykład podany przez pana „jankesa” wskazuje jak najwyraźniej, że w sytuacjach skrajnych, nietypowych, preferencje nie są tak jednoznaczne. Tu zasadniczym przedmiotem sporu jest – moim zdaniem – zbyt duża odległość między skrajnymi gołębnikami. Na szczęcie przypadki te nie są powszechne.
W II części artykułu, który zostanie opublikowany w nr 3/2005 Hodowcy... rozważam też przypadki; gdy gołębie – przynajmniej w pierwszej fazie lotu – lecą stadnie. W stadzie obowiązują inne prawa. Oprócz kierunku i siły wiatru o trasie lotu decyduje skład stada, a w tym ilość gołębi z poszczególnych grup gołębników. W stadzie, kierunek i trasę lotu z reguły wyznacza większość. Gołębie z gołębników o mniej liczebnej reprezentacji mogą ulegać większości i – przynajmniej w początkowej fazie lotu – mogą lecieć trasą obraną przez większość. Tam też, odpowiadając na pytanie postawione w tytule – czy gołębniki dalej położone od miejsca startu są rzeczywiście uprzywilejowane? – przedstawiam mój pogląd na tą kwestię stwierdzając, iż w zdecydowanej ilości przypadków – tak! Mogą zdarzyć się nieliczne przypadki, kiedy preferencje będą odwrotne. Jest to m.in. sytuacja, którą opisał pan „jankes”, ale także inna, gdy stado z różnych przyczyn leci wprost w kierunku grupy gołębników bliżej położonych, a ptaki z pozostałych gołębników dolatują z boku do swoich gniazd. Jakkolwiek – moim zdaniem – wszelkie straty czasowe na trasie lotu preferują ptaki z gołębników dalej położonych, to jednak uważam, iż wpływu tego nie można przeceniać. Pan „+ Waldek” pisze: „w naszym oddziale wygrał hodowca, który lotował z gołębnika bliskiego.....” Potwierdza to pan „j.k.” pisząc, że pomimo, iż „jestem na tzw. "bliskim gołębniku", w 2004 roku zostałem mistrzem w oddziale we wszystkich kategoriach i zająłem wysoką pozycję w Okręgu i GMP, co przeczy wywodom o uprzywilejowaniu tzw. "dalekich gołębników". To niczemu nie przeczy. Gratuluję Panu, i nie dziwię się temu. Ja znam podobne hodowle. Fakt, iż tytuły mistrzowskie zdobywają także hodowcy z gołębników o najkrótszych pomiarach nie przeczy moim stwierdzeniom. Te gołębniki są po prostu dobre. Mimo, iż jestem absolutnie przekonany o uprzywilejowaniu gołębników dalej położonych od miejsca startu – w zdecydowanej większości przypadków – to jednak uważam, iż wpływu położenia gołębnika nie można przeceniać. Nie można bowiem powiedzieć, że samo położenie gołębnika jest rozstrzygające. Położenie gołębnika nie uczyni z przeciętnej hodowli mistrzowskiego gołębnika, ani nie pozbawi tytułu mistrzowskiego wybitnej hodowli. Jednakże, w szczególnym przypadku – na co też zwrócił uwagę jeden z dyskutantów – gdy będziemy porównywać dwa gołębniki równorzędnej, wysokiej klasy, ich położenie może zdecydować o mistrzostwie. Gołębnik dalej położony będzie uprzywilejowany i przy obecnych zasadach ustalania kolejności gołębi na listach konkursowych zajmie wyższą pozycję od gołębnika położonego bliżej. We wnioskach, które sformułowałem na zakończenie II części artykułu piszę też o tym, iż w zasadzie nie ma idealnego sposobu na rozwiązanie tego problemu, choć – o czym też tam wspominam – niektórzy hodowcy w Niemczech znaleźli sposób zminimalizowania tych wpływów, ustalając kolejność na listach konkursowych nie według prędkości, a według czasów skonstatowania gołębi. Różnice odległości między punktem centralnych oddziału, a poszczególnymi gołębnikami rozliczane są bonifikatami czasowymi obliczanymi według stałej, z góry ustalonej prędkości, np. 1200 m/minutę. Póki co, zdając sobie sprawę z istoty tego wpływu, powinniśmy starać się tak tworzyć zespoły lotowe, by różnice odległościowe między gołębnikami będą jak najmniejsze. Nie przeceniajmy jednak znaczenia położenia gołębnika, zwłaszcza w przypadkach, gdy różnice odległościowe między nimi są niewielkie. Z moich rozlicznych kontaktów, rozmów i wywiadów z najwybitniejszymi hodowcami wynika, iż – by znaleźć się wśród mistrzów – trzeba przede wszystkim mieć talent do gołębi, dojść do doskonałych ptaków i perfekcyjnie opanować sztukę chowu, hodowli i lotowania.
Piotr Patas
Postscriptum
Na marginesie dodam, że często odwiedzam portal i smuci mnie atmosfera i ton wielu wypowiedzi na forum. Z wielu tchnie duch uszczypliwości, złośliwości, nieżyczliwości. Częstokroć pojawiają się brzydkie słowa, wulgaryzmy. Wzajemnie sobie ubliżamy. Na szczęście właściciel portalu szybko na to reaguje i usuwa te nieprzyzwoite teksty. Czy tak musi być między nami? Czy jesteśmy aż tak źli? Czy nie może na naszym forum zapanować więcej taktu i kultury? Zastanawiam się też nad tym, dlaczego tak niewielu z nas podpisuje się pod swoimi wypowiedziami imieniem i nazwiskiem. Dlaczego tak niewielu podaje swoje adresy internetowe? Czyżbyśmy wstydzili się swoich opinii, czyżbyśmy wstydzili się samych samie? Jeśli mówię prawdę, to czego mam się obawiać? A może przyjmiemy zasadę jawności naszych głosów? Być może wtedy staniemy się lepsi, a wraz z tym atmosfera na forum również się poprawi.
Piotr Patas
................................................................................................................................
Powrt
|