Komentarze do artykuu (31)
................................................................................................................................
Data: 2009-09-13
Autor: mati19 e-mail: niewidoczny
Moje gołębie nigdy nie widziały chemii ,a i bez niej są zdrowe i w formie lotowej.
Data: 2004-02-18
Autor: Jędruś
Proszę o podanie bliższych
szczegółów na temat karmienia miesz.warzywną i czy można stosować sprzedawaną suchą miesz.warz,oraz blizsze szczególy wyników tej kuracji.
Data: 2004-02-15
Autor: hodowca młody. ( brak.)
Kolego Adamie ja teraz po roku stosowania tych przepisów z Zielnika jestem bardzo zadowolony ze skutku działania tych herbat,leików i porad. Moje gołębie wyraźnie polepszyły wyniki ,bo 12 miejsce w oddzile mnie bardzo zadawala.Może dla Pana to nic,ale w innych latach byłem na 8 miejscu ale w sekcji. Panie Adamie niech Pan zastosuje tylko jego Wole Mix i zapomni kolega o braku odstępów miedzy wierszami w jego broszurce.Teraz po roku mogę powiedzieć,że kupiłbym ten Zielnik nawet napisany na papierze toaletowym.Niech Pan poczyta co pisze o herbatkach Andrzej Sprinter. Wszyscy ci co zastosowali recepty z Zielnika, wiedzą co mają w ręku,natomiast wszyscy ci co tylko przeczytali ,myślą tak jak Pan.Niech Pan napisze jeden ciekawy artykuł dla nas na tej stronie,ale z ostępami między wierszami i oczywiście za darmo.
Data: 2003-02-24
Autor: Adam ( adamosz@go2.pl)
Szanowny Panie Christoph Lubuch (Dartadian Waleczny)
Na samym wstępie chciałbym przeprosić Pana zbyt ogólną i nie dogłębną ocenę broszury ZIELNIK HODOWCY. Mimo wszystko przedstawione w nim porady są bardzo cenne i fachowe lecz nieprecyzyjne a cena tej broszury (23,00 zł + 8.00 zł porto) i 17 kartek z kserowanych czarno- białych z czym nie mogę się pogodzić jest zbyt wygórowana. Za tę kwotę można nabyć z dziedziny hodowli gołębi książki -nie broszury - o to po 200 stron i więcej każda w oprawie sztywnej i kolorowej szacie graficznej . Pisząc tę broszurę nie korzystał Pan z porad specjalistów z poligrafii. Jeśli ta broszura miała być udostępniana i sprzedawana zainteresowanym, to należało po jej napisaniu poprosić o korektę i pomoc osoby znającej się na tym. A w ogóle się, jeśli się Pan podjął napisania (za to należą się słowa uznania i podziękowania - nie należy się obrażać na krytykę) i wydania takiej broszury, to należałoby kilkakrotnie ją przeczytać, sprawdzić dane i następnie przekazać ją do przepisania fachowo doświadczonej osobie. Dla przykładu:
Poszczególne rozdziały są nie oddzielone od pozostałych . Strony zaś są mało przejrzyste, brak odstępów między wierszami. Przepisy herbat są w tłoczone w opisy ziół i dla czytelnika są mało czytelne.
Kierowanie mnie do okulisty sugerowane przez Pana jest w tym przypadku zbyteczne i niestosowne. Nie jestem głupi, żeby zrozumieć Pana artykuły i broszury.
Wiele producentów krajowych i zagranicznych na opakowaniach i załączonych ulotkach dla. dla herbaty podaje dokładne ilości ziół w 100 gramach lub procentowy ich udział.
A Pan podaje w/w broszurze taką informację:
„Zmieszać 50 gram tasznika, ziela rzepiku oraz 25 gram ziela krwawnika, ziela drapacza lekarskiego, ziela pięciornika gąsiego, kwiatków rumianku i liści orzecha włoskiego” Czytelnik tym przypadku jest zdezorientowany, nie wie jak ma to odczytywać czy w tych 50 gramach ma być zmieszany tasznik i ziele rzepiku, jeśli tak to w jakiej ilości ????
Podobnie czy w 25 gramach mieszczą się ziele krwawnika, ziela drapacza lekarskiego, ziela pięciornika gąsiego, kwiatków rumianku i liści orzecha włoskiego???
W tym miejscu zapomniał Pan o podstawowych arytmetycznych zasadach , SKŁAD MIESZANKI ZIÓŁ NIE RÓWNA SIĘ WARTOŚCI 100 gram ,czy 100%.
I dlatego NIEZBĘDNA JEST KOREKTA i przesłanie NIEZWŁOCZNIE tym wszystkim hodowcom ,którzy nabyli od Pana za opłatą siedemnastokartkową broszurę „Zielnik Hodowcy” dokładnego składu mieszanek.
Data: 2003-02-20
Autor: Adam ( adamols@go2.pl)
PRZESTRZEGAM wszystkich hodowców gołębi przed zakupem świetnej „broszury”pt. ZIELNIK HODOWCY autora i wydawcy Pana Lubicha. Skorzystałem z oferty i zamówiłem za zaliczeniem pocztowym broszurę (c.j. 23,00 zł + 8,00 zł porto). Po rozpakowaniu przesyłki okazało się, że to nie broszura, lecz 17 kartek czarno białych skserowanych o nie najlepszej jakości i czytelności. Strony tej świetnej broszury spięte są 3-ma zszywkami . Podawane w niej składniki ziół do samodzielnego sporządzania herbat, w większości bez dokładnych proporcji. Zostałem nabity „ w butelkę” przez wydawcę Pana Lubicha.
Data: 2003-01-20
Autor: JJJJJ ( JJJJJJJJJJJJJJJJJJ)
IM MNIEJ CHEMII TYM LEPIEJ BEDZIE Z GOŁĘBIAMI NATURA POTRZEBNA JEST WSZYSTKIM
Data: 2003-01-20
Autor: JJJJJ ( JJJJJJJJJJJJJJJJJJ)
IM MNIEJ CHEMII TYM LEPIEJ BEDZIE Z GOŁĘBIAMI NATURA POTRZEBNA JEST WSZYSTKIM
Data: 2003-01-09
Autor: młody hodowca ( brak)
Ja jeszcze nie słyszałem,aby w Niemczech pisali po polsku.Jak on to tłumaczy jest to jego praca, to samo robi każda gazeta,korzystając z wiadomości innych.Czy to jego wiadomości ,czy nie, to mnie nie obchodzi - ważne że ktoś nam pisze,bo inni milczą,albo nic nie wiedzą.
Data: 2003-01-07
Autor: ciekawski
Witam Panów "dysputantów"! Czytam Panów komentarze i ciekawi mnie pozycja Pana Lubicha! Pisze rózne rzeczy, nie przecze że nawet mnie czasem interesują bo nie mam może tak wielkiego doświadczenia "jak mistrzowie", ale mi to wszystko zakrawa na reklamę "Pańskich broszur i metod", na których kupno jak Pan pisze "nikogo nie namawia" - zgadza się! - ale bardzo ciekawie Pan zachęca, i to się liczy w dzisiejszym świecie żeby dobrze zareklamować "swoje" produkty! Ale czy one na prawdę są Pana? Spotkałem się ze zdaniem ludzi, którzy pisali iz to tłumacznia z "literatury niemieckiej"? Na jakiej zasadzie Pan "to sprzedaje"? i zgarnia kase za wysyłkę tych broszur? Xero Pan robi? Czy autor który to na prawdę napisał wie o tym że któs to sprzedaje do Polski jako "cenne porady i metody lotowania"?
Pozdrawiam
Data: 2003-01-07
Autor: stanisław mogilany ( gwarex@o2.pl)
Odpowiedź dla Hanysa
Niewiele ma Pan do powiedzenia jak widać.
Data: 2003-01-07
Autor: stanisław mogilany ( gwarex@o2.pl)
Witam !
Polecam Panu analizę naszej korespondencji może coś Pan zrozumie, bo widać nieuważnie czytasz Pan moje komentarze.
Staszek
Przygotowanie 1: najlepiej jeżeli samiec trenuje raz na dzień nie mniej jak 1,5 godz.
W piątym i czwartym dniu przed wkładaniem, samiec przebywa z samicą o ile to możliwe na wolności przez cały dzień, następnie przymykamy drugą połowę celi i zabieramy samicę, gołębnik przyciemniamy do czasu wkładania gołębia do kosza , z takiej pozycji samca wkładamy na lot gdy spodziewamy się złej pogody.
Pokazujemy powiększone terytorium o drugą połowę celi bez samicy i miski, przez okres 0,5 do godz gdy spodziewamy się dobrej pogody.
Krzysztof
Cytat:
Sposśb 1 - ,,dwa dni na dachu przebywa wdowiec z samicą,, - pytam czy zawiązał Pan wdowcom kutasy na węzełek?
S.
Komentaż
Kutasów nie trzeba wiązać na supeł, bo chodzi o to by samce kryły samicę, uzyskujemy przez to spokój samca i powrót do równowagi nerwowej. Samiec spokojny, ale jednocześnie zmotywowany tym że odzyskał samicę. Chwilowe pokazanie samicy pod koniec sezonu może nie wiele pomóc.
K.
Cytat:
Przed każdymi mistrzostwami np. piłkarze są odizolowani od małżonek - no chyba ,że zachodni działacze są głupcami.Przed dalekim lotem wdowcowi należy naładować akumulatory,
S.
Komentaż
Jeżeli chodzi o sportowców to chcę Panu przekazać informację że przeprowadzono badania na olimpiadzie w Seulu wyniki były następujące, są sportowcy których seks mobilizuje, są sportowcy u których zauważono spadek formy, obalono tym samym hipotezę że wstrzemięźliwość seksualna jest panaceum dla wszystkich, tak samo jest w gołębiarstwie są samce które po pokryciu lecą wspaniale.
K.
Cytat:
a pańscy eksperci rozładowują,bo mają dobrze po 70 siątce i już zapomnieli co to sex i ujemne jego skutki na formę .
S.
Bez komentaża
S.
Cytat:
Przygotowanie 2: na trzy dni przed włożeniem do kosza wieczorem po karmieniu wpuszczam samicę. Rano następnego dnia przynoszę słomę do gołębnika. Razem przebywają do czasu koszowania. Jeżeli na gnieździe jest dużo słomy można się spodziewać dobrego konkursu.
K.
Cytat:
Sposób 2 - jeszcze lepszy od pierwszego.Po trzech dniach seksu wyposzczony samiec leży wykończony na słomie - bez komentarza.
S.
Komentaż
Panie Krzysztofie tak jak w pierwszym przypadku tak i w drugim chodzi o to samo tylko inną drogą, jest to bardzo powszechna metoda stosowana na zachodzie, myślałem że Pan o niej słyszał.
Chcę tylko dodać sprostowanie bo jest nieścisłość – samicę dajemy wieczorem, rano następnego dnia dajemy słomę i są razem do czsu koszowania tj. wieczora.
S.
Cytat:
Przygotowanie 3: para samiec i samica idą na lot z pozycji gniazdowej ( nie należy w połowie lotów wdowca powtórnie parować by przygotować do lotu dalekodystansowego).
Para wysiaduje 21 do 23 dni, jajka należy wymieniać co 3 dni na świeższe. Należy obserwować by gołębie nie zeszły z jaj, aby zwiększyć więź z gniazdem, należy w ostatnich 4 dniach dokładać po jednym jajku dziennie, z takiej pozycji dobrze idą samice.
K.
Cytat:
Sposób 3 - O tutaj zgadzam się tylko w jednym mądrym zdaniu ,, nie należy łączyć wdowców w śroku sezonu w pary,, ja dodam od siebie,bo właśnie w środku sezonu w większości gołębników dochodzi do tak zwanego załamania się formy u wdowców.Wielu niedoświadczonych hodowców tracąc nerwy ,łączy w pary co jest poważnym błędem.
hodowca wie,że gołębie wysiadujące jajka na dwa dni przed kluciem dostają co Panie Stanisławie? Natury nie można oszukać Panie Stanisławie,podkładając swieże jajka.Wkładając samce ,które wysiadywały 21 dni no chyba mają już w wolu mleczko.Jeżeli eksperci nazwali puszczanie samca na pędzeniu głupotą ,to
jak nazwać puszczanie samca posiadującego mleczko w wolu ,dotego na lot 1000km?
Pisze Pan ,że podkłada świeże jajka co 3 dni pod gołębie już wysiadujące 21 do 23 dni.
S.
Komentaż
Prawdopodobnie niewiele Pan słyszał o tej metodzie bo w ostatnim zdaniu pomylił Pan pojęcia
Wyjaśniam - Jajka zmieniamy nie jak są wysiadywane 21 dnu, lecz 14, potem w 17 dniu, następnie 20 itd. Tak by para czuła żywe jaja ale nie naklute. Ważne jest by znać swoje gołębie i nie dopuścić do zejścia z gniazda.
Nagromadzona papka, która jest bogata w wiele środków odżywczych jest strawiana właśnie w trzecim i czwartym dniu od czasu koszowania, czyli w czasie lotu. Istnieje pewne niebezpieczeństwo wówczas gdy spodziewamy się dużych upałów i dlatego ten sposób należy wykorzystać w innych warunkach pogodowych.
S.
Cytat:
Co się tyczy Pańskich sposobów przygotowania wdowców do lotów dalekodystansowych , przeczytałem je uważnie i skonsultowałem je z hodowcami z 50 letnim stażem w lotowaniu i wypowiadali się negatywnie o takim sposobie twierdząc że podobne próby nie sprawdzały się i dlatego od wielu lat powrócili do starych sprawdzonych sposobów a wyniki stały się pewniejsze
K.
Cytat:
Pan się z nimi konsultował nie ja - sam Pan tak napisał.Dla mnie człowiek z 50 -letnią praktyką to ekspert.
S.
Komentaż
Wszystko widać !
K.
Cytat:
Jednak Pana komentarz nie uważam za beznadziejny,bo wyjaśnił mi,dlaczego gołębie polskie na ostatnich olimpiadach są coraz to na gorszych miejscach,nawet chyba Portugalia stoi lepiej.
S.
Komentaż
Podałem fakty w ostatnim komentażu zostały one uznane i opublikowane. Hodowcy ci są w czołówce krajowej od wielu lat , nie jest możliwe by fabrykować wyniki, mistrzowskie gołębniki są wnikliwie obserwowane i kontrolowane, czasem z obowiązku innym razem z zawiści.
P.S
Panie Krzysztofie jak widać źle Pan zrozumiał moje intencje co pokazała analiza.
Jeżeli nie jest to tajemnicą proszę pochwalić się metodami jakie Pan stosuje na średnie dystansy,
O ile nie czuje się pan znokautowany.
Pozdrawiam Stach!
Data: 2003-01-06
Autor: Waldemar Plus.
Panie Krzysztofie brawo brawo i tak trzymać,wyszło szydło z worka.Jednak za Stachulem stoją mistrzowie,którym pana pisanie spędza sen z oczu.Panie Krzyszofie jak ta szara masa, zacznie to stosować ,oczym pan pisze ,to może się tak stać,że mistrzom będą szaraki sprzątać konkursy z przed nosa. Wtedy im tak głatko nie pójdzie za friko mistrzostwo opanować ,jak to jest dotychczas w wielu Oddziałach.Panie Krzysztofie pan niezna tych cwaniaczków, sprzedają młode po 300 dolców za sztukę np.Bracia Czarni. Te super młode traci wielu naiwnych hodowców, za 300 dolców, już na 2 locie konkursowym. Panie Krzysztofie niech Pan poczyta w portalu co wiara pisze o Wani.Gołębie Wani do bani.i td. jak oni te mistrzostwa porobili ,to sam Pan Bóg niewie.Chyba tylko kantem,bo rączka rękę myje,wszyscy śpią pod jedną kołdrą.Panie Krzysztofie niedawno wróciłem z nart i przy kuflu piwa dowiedziałem się,,kupił nam wszystkim zegary,ale możemy dopiero w nich odbijać nasze gołębie, kiedy on oddzwoni, że można.Panie Krzysztofie i tak też można zostać wielkim mistrzem.Jakie to proste.
Data: 2003-01-06
Autor: dartanian waleczny. ( christoph.)
Witam.
Panie Stanisławie z ostatniego komentarza wyraźnie widać ,że jest Pan po ciężkim nokaucie.I nie zabardzo Pan kojarzy co się stało,ale to często zdarza się pięściarzom po przegranej walce. Nierozumię tylko mojej przesady używając słowa eksperci, to Pan się z nimi konsultował nie ja - sam Pan tak napisał.Dla mnie człowiek z 50 -letnią praktyką to ekspert.
Gdyby Pan ich zaraz przedstawił ,nazwałbym ich mistrzami,ale nie zrobił Pan tego - dlaczego?
Może ma raje początkujący hodowca,że mistrzowie chcą mi do kopać,abym im nudli na uszy nie wieszał.Panie Stanisławie ja nigdzie nie napisałem,że jestem alfa i omega.Ja nikogo nie zmuszam do kupna moich broszur,ja nie zmuszam nikogo do czytania moich artykułów na tej stronie - kto chce to to robi , a zapewniam pana robi to tysiące hodowców z Polski i wielu z zagranicy. Proszę tylko w następnym artykule nie pisać chwalipięta.Panie Stanisławie jednak miałem rację,że Portugalia stoi przed Polską i Niemcy,którym Pan daje rady Tymfa warte.W niemieckiej gazetce czytałem o braciach Handerkach z Łodygowic i tam też przeczytałem ,że latają na gołębiach niemieckich,a metody lotowe stosują podobne jak ja opisałem w niektórych moich broszurkach.To nieznaczy ,że oni bazują na moich broszurkach, tylko że czytają literaturę zachodnią. I o ich wynikach słyszał naprawdę świat ,a o Panu?Panie Stanisławie to nie ja chcę być sławny tylko Pan,więc chcąc mi naprawdę wytrącić argumenty z ręki, zacznij Pan sam pisać nie komentarze ,a artykuły, może lepiej się będą prezentowały.Panie Stanisławie mnie osobiście się wydaje ,że Panu zazdrość albo nienawiść przysłania logiczne myślenie,chce Pan Niemcom dawać rady,a cały świat tam kupuje gołębie na różnych aukcjach.Panie Stanisławie cały świat jest głupi nie kupując u Pana,chyba ten jedyny raz może mi Pan przyznać rację.
Data: 2003-01-06
Autor: stanisław mogilany ( gwarex@o2.pl)
itam !
Pańska odpowiedz na moje konkrety wygląda jak atak bulteriera na intruza. W naszym przypadku spotkał się Pan z hodowcą, który ma wyrobione zdanie na wiele tematów na które wcześniej Pan sobie uzurpował panaceum. Po ostatnim Pańskim komentarzu stracił Pan poczucie wartości i ja to rozumiem. Pozostają Panu początkujący hodowcy, którym Pan będzie makaron wieszał na uszy.
Jeżeli chodzi o moje metody to są one powszechnie znane i stosowane nie tylko u nas ale i w świecie wygląda na to że chce zrobić Pan rewolucję Francuską w gołębiarstwie, dlatego podtrzymuję je w pełnej rozciągłości a moje niezrozumienie Pańskich metod jest tak samo niezrozumiałe jak moje dla Pana. Wytrącam Panu niektóre argumenty, które publikując skracają Panu przekaz w broszurkach. Niemieckim hodowcom życzę dobrych lotów w systemach proponowanych przez Pana. Pogłębiająca się pańska furia źle wróży na samopoczucie i zdrowy rozsądek, tego rozsądku Panu chyba brakuje, a poczucie własnej wartości straciło miarę. Przesadził Pan z moimi "niby" ekspertami, jak Pan to nazwał powołując się co drugim zdaniu, ale tego nie chcę komentować.
Ponadto wydaje się Panu że Polacy to murzyni i nic nie wiedzą, myli się Pan !!! .
Przytaczam Panu wyniki ostatniej Olimpiady i miejsca zajęte przez naszych hodowców, bo widać nie zna Pan ich i porównuje do Portugalczyków, których sobie bardzo cenię bo w ostatnich latach też wygrali olimpiadę i zawsze liczą się w czołówce:
Klasa standardowa:
1. Niemcy
2. Portugalia
3. Polska
4. Słowacja
5. Holandia itd.
Klasa sportowa: krótki dys.
1. Józef Wania (Polska) cof. 8,15
Miejsca Polaków
10. Jan Dziuban cof.22,94
średni dystans:
1. Stefan i Wojciech Górek (Polska) cof. 6,51
Miejsca Polaków
6. Stanisław Czarny cof.11,08
7. Stanisław Przewoźnik cof. 16,98
Długi dystans:
2.Janusz Popiół (Polska) cof 21,22
3. Andrzejewski – Śiciński (Polska) cof. 21,63
6. Włodarczyk Jerzy (Polska) cof 51,28
Allround:
5. Ewald Karczmarczyk (Polska) cof. 20,12
6. Bracia Szaranek (Polska) cof. 20,83
8. Jendrzejak – Krzeszowski (Polska) cof. 28,79
W generalnej Punktacji zwyciężyła Polska.
Informuję że na olimpiadzie Blekpuul Polacy nie dotarli na czas a gołębie nie zostały ocenione, stały jako eksponaty. Przyczyną była mgła która nie pozwoliła wystartować z lotniska z Warszawy w związku z tym pojechano samochodami do Berlina i stamtąd do Londynu.
Po wynikach bylibyśmy na pierwszym miejscu w średnim i długim dystansie.
W roku 1998 Mistrzem świata został Wojciech Handerek, następnym roku był wicemistrzem
Panie Krzysztofie nie ma czego się wstydzić, uczeń przerósł mistrza, proszę z literaturą zapoznać niemieckich hodowców może się czegoś nauczą. W.w. hodowcy pochodzą z mojej okolicy oprócz Józefa Wani i Janusza Popióła wielokrotnego mistrz Polski na długim dystansie, notabene w 50 % bazuje na materiale z tego źródła co ja posiadam swoje dalekodystansowe gołębie.
Pozdrawiam!
Kolega który osiąga wyniki z pozycji trajbu prosiłbym o więcej wskazówek jest to dla mnie nowość, którą chciałbym się zapoznać, na pewno będę miał pytania „odwagi”.
Byłoby to niezgodne z praktyką wielkich mistrzów ubiegłego stulecia, którzy publikują swoje spostrzeżenia na łamach dostępnej literatury. Czekam na wyjaśnienie.
Data: 2003-01-05
Autor: Roman. ( brak)
Ja uważam ,że śmiało można puszczać samce na trajbie.Robię tak od kilka dziesięciu lat,jedynie nie posyłam rocznych i mam bardzo dobre wyniki.Ale martwi mnie podawanie tylko łyżkę rano i wieczorem ziarna.
Wydaje mi się ,że tak karmione samce nie dolecą do domu.Duża łyżka to dla mnie 10 gram karmy.Ja daję ostatnie 4 posiłki do syta przed 1000km.
Data: 2003-01-05
Autor: początkujący hodowca.
Panie Christopf jestem początkującym hodowcą,ale zawsze słyszałem,że na mleczku puszczanie to pewne samobóstwo.
Mnie się wydaje ,że mistrzów poniosło i chcą pana wykończyć ,nie czekając na agenta007. Pana argumenty mnie przekonały do tego,że zamówię pańskie broszurki.Zamówienie wysłałem na pana skrzynkę.
Data: 2003-01-05
Autor: dartanian waleczny ( christoph)
Witam Pana Stanisława oraz grono ekspertów z 50 letnią praktyką.Panie Stanisławie, albo się ma samemu doświadczenie,albo go się niema i pyta ekspertów. Podaje Pan ,że od 12 lat jestem w czołówce Okręgu Katowice Południe,więc po co pytać ekspertów z Oddziału ,samemu trzeba wiedzieć co jest dobre ,a co złe.No chyba,że ci eksperci stoją w okręgu przed Panem - to przepraszam.
Nie chciałbym obrażać tak szanownego grona ekspertów,ale pozwolę sobie zadać pytanie.Czy złączone gołębie przed 10 - 12 dniami przed wkładaniem są na trajbie?Panie Stanisławie ,albo Pan źle zrozumiał ekspertów,albo eksperci nie założyli okularów, czytając mój komentarz.Ja nie napisałem ,że samica jest lepsza od samca, tylko że w barzo złych warunkach lotowych walczy dłużej jak samiec - zostawiam to bez komentarza.Panie Stanisławie 80% w pańskim Oddziele zrobiły tylko samce konk.nie świadczy to otym,że samiec jest lepszy od samicy.Pytam czy było wkładanych samic na równo z samcami na każdy lot?
W większości samice są lotowane z gniazda,czyli wypoczęte wdowce muszą być w tym momencie lepsze - ale czy są napewno?Panie Stanisławie że większość lotuje tylko wdowcami( samcami) nie znaczy ,że samce są lepsze.
Teraz postaram się przeprowadzić analizę pańskich metod przygotowywania na daleki lot.
Zakładamy ,że jestem tylko ściągaczem i żerujący na pracy innych,bo to stara się Pan cały czas mi udowodnić.
Sposśb 1 - ,,dwa dni na dachu przebywa wdowiec z samicą,, - pytam czy zawiązał Pan wdowcom kutasy na węzełek?
Przed każdymi mistrzostwami np. piłkarze są odizolowani od małżonek - no chyba ,że zachodni działacze są głupcami.Przed dalekim lotem wdowcowi należy naładować akumulatory,a pańscy eksperci rozładowują,bo mają dobrze po 70 siątce i już zapomnieli co to sex i ujemne jego skutki na formę .
Sposób 2 - jeszcze lepszy od pierwszego.Po trzech dniach seksu wyposzczony samiec leży wykończony na słomie - bez komentarza.
Sposób 3 - O tutaj zgadzam się tylko w jednym mądrym zdaniu ,, nie należy łączyć wdowców w śroku sezonu w pary,, ja dodam od siebie,bo właśnie w środku sezonu w większości gołębników dochodzi do tak zwanego załamania się formy u wdowców.Wielu niedoświadczonych hodowców tracąc nerwy ,łączy w pary co jest poważnym błędem.
Panie Stanisławie ,ale zaraz potem przeczy Pan temu co Pan napisał w nawiasie,albo źle Pan zrozumiał ekspertów.
Pisze Pan ,że podkłada świeże jajka co 3 dni pod gołębie już wysiadujące 21 do 23 dni. Zakładamy ,że ostatni lot w Polsce odbywa się 15 lipca ,cofając się o 23 dni do tyłu jestem dokładnie w połowie sezonu lotowego lub jeden lot dalej jak połowa.Ale nie na tym koniec.Każdy początkujący hodowca wie,że gołębie wysiadujące jajka na dwa dni przed kluciem dostają co Panie Stanisławie? Natury nie można oszukać Panie Stanisławie,podkładając swieże jajka.Wkładając samce ,które wysiadywały 21 dni no chyba mają już w wolu mleczko.Jeżeli eksperci nazwali puszczanie samca na pędzeniu głupotą ,to jak nazwać puszczanie samca posiadującego mleczko w wolu ,dotego na lot 1000km?
Jednak Pana komentarz nie uważam za beznadziejny,bo wyjaśnił mi,dlaczego gołębie polskie na ostatnich olimpiadach są coraz to na gorszych miejscach,nawet chyba Portugalia stoi lepiej. Panie Stanisławie takie lotowanie pańskimi 3 sposobami, na śląsku nazywali
,,Zrobił mistrza Polski za Niemca,, bez komentarza.
Data: 2003-01-05
Autor: stanisław mogilany ( gwarex@o2.pl)
Witam !
Nie chcę komentować ostatnich Pańskich odpowiedzi dlatego gdyż są sprzeczności w tym co się chce powiedzieć a co się mówi.
Co się tyczy Pańskich sposobów przygotowania wdowców do lotów dalekodystansowych , przeczytałem je uważnie i skonsultowałem je z hodowcami z 50 letnim stażem w lotowaniu i wypowiadali się negatywnie o takim sposobie twierdząc że podobne próby nie sprawdzały się i dlatego od wielu lat powrócili do starych sprawdzonych sposobów a wyniki stały się pewniejsze. Zbytnie dziwaczenie do niczego dobrego nie prowadzi w lotach dalekodystansowych.
Prosiłbym internatów by ktoś potwierdził że samiec lepiej leci będąc na trajbie, lub gdy samica zniesie jedno jajko, dla mnie to czysta głupota.
Twierdzimy że Pańską metodą można wygrać lot krótki lub średni a dalekodystansowy tylko fuksem , próby takie powodowały nieobliczalne skutki, bywało że gołębie o wyrobionej renomie nie robiły konkursów a inne robiły czołowe.
Jeżeli chodzi o samice to Pan nie pisze jak przygotowuje do lotu. Ja w odpowiedzi mogę zapytać czy jakiekolwiek zwierzęta płci żeńskiej są szybsze od płci męskiej, po prostu dobra samica gołąb, może być równie dobra jak samiec a to że ktoś napisał na zachodzie, bo samica zwyciężyła z Barcelony to nie znaczy że samice są lepsze, a wiemy że latami wygrywały samce, weźmy i zapytajmy niech ktoś udowodni że w macierzystym oddziele więcej konkursów zdobyły samice.
Zadałem sobie trud i przeanalizowałem wyniki w moim oddziele okazało się że 80% konkursów robią samce.
Mój sposób przygotowania wdowca na lot dalekodystansowy jest następujący:
Przygotowanie 1: najlepiej jeżeli samiec trenuje raz na dzień nie mniej jak 1,5 godz.
W piątym i czwartym dniu przed wkładaniem, samiec przebywa z samicą o ile to możliwe na wolności przez cały dzień, następnie przymykamy drugą połowę celi i zabieramy samicę, gołębnik przyciemniamy do czasu wkładania gołębia do kosza , z takiej pozycji samca wkładamy na lot gdy spodziewamy się złej pogody.
Pokazujemy powiększone terytorium o drugą połowę celi bez samicy i miski, przez okres 0,5 do godz gdy spodziewamy się dobrej pogody.
Przygotowanie 2: na trzy dni przed włożeniem do kosza wieczorem po karmieniu wpuszczam samicę. Rano następnego dnia przynoszę słomę do gołębnika. Razem przebywają do czasu koszowania. Jeżeli na gnieździe jest dużo słomy można się spodziewać dobrego konkursu.
Przygotowanie 3: para samiec i samica idą na lot z pozycji gniazdowej ( nie należy w połowie lotów wdowca powtórnie parować by przygotować do lotu dalekodystansowego).
Para wysiaduje 21 do 23 dni, jajka należy wymieniać co 3 dni na świeższe. Należy obserwować by gołębie nie zeszły z jaj, aby zwiększyć więź z gniazdem, należy w ostatnich 4 dniach dokładać po jednym jajku dziennie, z takiej pozycji dobrze idą samice.
Przygotowanie paszowe: 50 % mieszanka lotowa + 50% kukurydzy przez ostatnie 10 dni przed lotem. Karmić po jednej pełnej łyżce rano i wieczorem.
Dodatki na karmę: lecytyna co trzeci dzień, carni lub repur przez ostatnie 7 dni raz dziennie + kombinacja olei megaform, raz na tydzień nalewka z żeńszenia na karmę + tonik diegestal, tonik na karmę można podawać przez ostatnie trzy dni raz dziennie rano. Grity cały czas.
S. Mogilany
Data: 2003-01-04
Autor: dartanian waleczny ( christoph)
Panie Stanisławie ma Pan 100% rację odnośnie spalania się samca, z tym poradzi sobie doświadczony hodowca bez kłopotu.Jednak wszyscy ci co dopiero przechodzą na metodę wdowieństwa z pewnością nie i napewno popełnią wiele będów,bo kto ich nie robi.Dlatego nie zgadzam się z Panem ,że nie należy kopiować ,czegoś co inni powiedzieli,ponieważ jest to jedyne droga uniknięcia wielu błędów na początku. Uważam ,że nikt się mistrzem nie rodzi.W hodowli gołębi należy się wszystkiego nauczyć,a w szczególności sztuki karmienia.Panie Stanisławie ja w ostatnim komentarzu nie miałem na myśli, spalania się wdowców,a ich szczególne przygotowanie do lotu 1000km.Uważam ,że wyrobienie u wdowca obrony jego terytorium to zamało,aby na niego liczyć z 1000km.
Właśnie wdowce,gdy muszą walczyć pod wiatr i ze złymi warunkami atmosferycznymi w większości mają dosyć i robią pauzę, niekiedy trwa ona wieczność.Nie dotyczy to oczywiście wszystkich wdowców ,ale większości.W takich sytuacjach samice wykazują o wiele więcej walki podczas lotu jak wdowiec.Ja zauważyłem ,że moje wdowce już pod koniec sezonu mają wszystkiego dosyć i utrzymać je w wysokiej formie do lotu końcowego tzn.1000km jest bardzo trudne ,tylko obroną gniazda.Dlatego stosuję 10 do 12 dni przed wkładaniem na ten lot 1000km ,połączenie samic z wdowcami.Dzienie rano i wieczorem wpuszczam samice do wdowców na 15 min.to wystarczy do zapłodnienia jajek,ale i oszczędza siły wdowcom.Aby samicom uaktywnić do max.organy płciowe w puszczam 3 wolne samce do woliery, gdzie przebywają samice przez cały dzień,aby rozgrzewały samice ,przed każdym wpuszczenie do wdowców.Kto jest dobrym obserwatorem,wie że na 9 dzień od pierwszego złączenia samica składa pierwsze jajko.Czyli w dniu wkładania większość wdowców wysiadywało już 3 dni na jajkach.Gwarantuję ,że wdowce na ten lot zostały włożone w najlepszej formie i będą walczyć podczas lotu ,aż do końca sił.Oczywiście niektóre samice mogą się spóźnić z zniesieniem pierwszego jajka ,ale wdowiec instynktywnie wie ,że jego samica stoi przed zniesieniem jajka,dlatego na równi walczy podczas tego lotu z tymi wdowcami co już na jajkach wysiadywali.Ale to nie jest jeszcze wszystko w przygotowaniu wdowców do tego lotu,dlatego może ktoś przyłączy się do dyskusji i powie co mam na myśli.
Data: 2003-01-02
Autor: stanisław mogilany ( gwarex@o2.pl)
Szanowni Hodowcy, Panie Krzysztofie.
Chciałbym zwrócić uwagę i wyrazić swoją opinię na temat wdowców, odpowiadając na myśl zawartą w ostatniej odpowiedzi a dotyczącą nerwowego spalania się wdowców w sytuacji gdy gołębie przebywają parę dni w koszu. Zgadzam się że gołębie tak jak inne zwierzęta są różnego charakteru jedne nerwowe inne obojętne, sądzę jednak że głównym motorem powrotnolotności jest chęć posiadania i obrony terytorium w następnej kolejności to samica. Żeby utrzymać samca w świadomości obrony swojego terytorium trzeba mu pokazywać co jakiś czas samicę. Dowodem na to jest okres zimowy gdy samce przebywają bez samic i ich więź z swoim terytorium jest słabsza a bywa tak że samiec samca wygoni z jego terytorium i nie znaczy to że wygoniony to słaby gołąb, jak niektórzy sądzą. W fazie przygotowań do lotów można zrobić eksperyment i dać tym sposobem sobie odpowiedź czy gołębie spalają się czy nie . Załóżmy że w niedzielę samiec będzie miał w posiadaniu samicę po czym zostanie ona przeniesiona na gołębnik wdów w myśl poglądu że gołębie się spalają to znaczyłoby że samce powinny być nerwowe w środę ale jak wiemy nic takiego nie następuje , samce są spokojne, dlaczego miało by być inaczej w koszu transportowym i z takiego założenia ja wychodzę w lotowaniu wdowcami na długie dystanse. Z moich obserwacji wynika że samiec jest nerwowy przez godzinę po zabraniu samicy, w tym okresie gołębią drżą mięśnie , wzrasta oddech i ciśnienie, następnie gołębie uspokajają się i nie ważne czy wdowiec będzie przebywał w celibacie dwa czy cztery dni jego stan napięcia jest niezmienny, natomiast przedłużające się przebywanie w koszu wzmaga tęsknotę i potęguje chęć powrotu do gołębnika i tą sytuację trzeba brać pod uwagę posyłając gołębie na lot. Ponadto jak wiadomo posyłamy wdowce pokazując lub nie pokazując samic przed lotem a w praktyce wyniki lotowe są podobne. W swoich rozważaniach zawsze kieruję się logiką a nie powtarzanymi informacjami i tym sposobem myślę, obaliłem teorię spalania nerwowego gołębi w koszu.
Data: 2003-01-01
Autor: dartanian waleczny. ( christoph)
O to mi właśnie chodziło Panie Stanisławie,żeby Pana sprowokować do dyskusji.I widać,że ma Pan doświadczenie doświadczonego hodowcy,który jest do tego hodowcą spostrzegawczym i umiejący wyciągnąć odpowiednie wnioski, a z tym wielu ma kłopoty.Dlatego mam nadzieję,że Pana doświadczenia zechce Pan udostępnić tym wszystkim, którzy wchodzą na tą stronę nie tylko z Polski,ale i z Ameryki,Australii,Francji itd.
Fachowej literatury w Polsce nie ma nawet na lekarstwo,dlatego uważam, że nie powinienem zostać sam z tym pisaniem na tej stonie.Wiem ,że wielu jest bardzo dobrych hodowców w Polsce,o tym świadczy czołówka w prawie każdym niemieckim Oddziele lotowym.
Mam nadzieję,że wielu innych pójdzie w Pana ślady i coś napiszę do tego portalu,może być dyskusyjnego,aby wielu mogło się poważnie wypowiedź na dany temat.
Wracajc do tych kanarków to wcale nie miałem Pana na myśli, tylko hodowców ,którzy wogóle nie są spostrzegawczy.
Pisząc moje artykuły nie uważam ,że wszystko wiem na temat gołębi,bo w tej dziedzinie człowiek uczy się przez całe życie.Poprostu chcę pomoc tak jak potrafię.
Sam Pan przyznał,że nie każdy wdowiec nadaje się na loty 1000km ,o takie loty mi chodziło w moim komentarzu, nie o odległości 600km lub 800km.Oboje wiemy ,że włożony wdowiec traci swój animusz,podczas transportu 3 dniowego i gdy jeszczy dojdzie przesunięcie z powodu złej pogody, jest praktycznie po całym przygotowniu wdowca na ten lot.Jeśli chodzi o nerwowość samca w metodzie specjal to wystarczy przejść na krótko na metodę gniazdową,po uspokojeniu sytuacji w gołębniku przechodzimy spowrotem do tej metody.To prawda ,że jest ona bardzo dobra na krótkie loty,bo ja np.stosuję tylko do trzeciego lotu konk. i potem przechodzę na wdowieństwo samcami ,ale niektórymi samicami lotuję dalej tą metodą.Oczywiście jest to metoda dla ludzi na emeryturze,bo naprawdę bardzo czasochłonna. Oczywiście ,że gołębie o szybkości traktora nie dadzą nigdy sukcesu,ale bez wiedzy i doświadczenia , też daleko się nie dojedzie.
Data: 2002-12-30
Autor: stanisław mogilany ( gwarex@o2.pl)
Panie Krzysztofie !
Po przeczytaniu ostatniego wpisu w komentarzach. Czuję się sprowokowany by dać odpowiedz na niektóre poruszone tematy:
1.Metoda special zapewniam Pana że jest znana u nas i stosowana przez niektórych hodowców jest to spowodowane raczej warunkami na gołębniku u niektórych hodowców, lub zaistniałą sytułacją gniazdową, jak z naszej praktyki wynika, sposób ten jest dobry na kilka lotów, póżniej szczególnie samiec staje się bardziej nerwowy i wówczas należy uważać by go nie zgubić. Wyjściem z takiej sytuacji jest zaciemnianie o czym wiedzą tylko niektórzy, ale na nic się zdadzą wszelakie zabiergi jeżeli hodowca robi to machinalnie stosując się ściśle do proponowanych w biuletynie godzin, w moim pojęciu należy siedzieć w gołębniku, obserwować i reagować. Sytuacje są różne zmiany następoją nieregularnie, zależy to od pogody i formy samca. Pomimo wszystko uważam że chwiejnośc formy w tym systemie jest duża, bywa często że gołąb robi trzy cztery konkursy nawet czołowe a pużniej bumeluje. Polecam tem system dla wybranych charakterów gołębi i tutaj trzeba wyczuć jak zachowuje się gołąb, bywa często jak jeden z partnerów słabo opiekuje się młodym, chdząc nadutym po gołębniku, jeżeli jego pobudliwość przedłuża się kilka dni to istnieje prawdopodobieństwo spadku formy. Poleca się stosowanie takich charakterów gołębi które biją skrzydłem w gnieżdzie broniąc gniazda, mało przebywają poza celą, system stosować na loty krótkie i średnie.
2. Wdowieństwo w lotach dalekich jest taką samą dobrą metodą jak każda inna, jedynie zmodyfikowaną i przeznaczoną dla gołębi o predyspozycjach dalekodystansowych.
Jestem tego pewien! Posiadam duże doświadczenie w wdowieństwie dalekodystansowym jestem gotowy z każdym polemizować lub udzielę rady jak to zrobić. Mój gołębnik jest wyspecjalizowany w lotach dalekich i mam czołowe rezultaty ostatnich 12 lat w Okręgu Śląsk Południe a wcześniej Katowice, lotując z pozycji wdowieństwa samcami. Moją reakcję spowodowało zdanie jakoby jacyś półgłówki lotują wdowieństwem a Pan ma złoty środek na lotowanie dalekodystansowe. Zapewniam Pana że jedynym i najlepszym środkiem jest posiadanie dobrych gołębi dalekodystansowych.
S. Mogilany
Data: 2002-12-27
Autor: dartanian waleczny ( christoph)
Panie Stanisławie.
Ja wpełni zgadzam się z pańską krytyką odnośnie zawiłości i skomplikowanej formy przekazu właśnie w tej broszurce i metodzie karmienia.Obie napisałem przed 10 laty i były przeznaczone do mojego serdecznego kolegi.Za namową właśnie tego kolegi podjąłem się napisania innych już trochę w lepszym stylu broszur.Wiadomo z czasem ma się wiącej doświadczenia, chociażby w samym pisaniu. Dzisiaj nazwałbym tą broszurkę metodą obiegową lub połączenie gniazdowej z wdowieństwem.Ta metoda była wielką tajemnicą mistrzów i jeszcze dziś stosuje ją duża większość hodowców z czołówki.
Wielu słyszy o super metodzie wdowieństwa,która w pełni mówiąc nie dorównuje właśnie metodzie specjal jak ją nazwałem.Kto posiada wiele czasu i ją konsekwentnie stosuje włączając własne spostrzeżenia ,daję głowę będzie bił tych co lotują wdowieństwem.Bo duża większość hodowców przechodząc na wdowieństwo nie wie ,że nie każdy samiec lub samica nadaje się do wdowieństwa.Nikt nie chce powiedzieć prawdy,aby latać wdowieństwem należy przez wiele lat wypracować odpowiednią drużynę lotową i co rocznie dodawać nowy narybek.Dlatego nikt z Holandii lub Belgii dziś nie lotuje w 100% metodą wdowieństwa.A tych hodowców ,którzy wysyłają swoje wdowce na na lot z 1000km uważam za nic nie wiedzących o sporcie gołębi pocztowych.Właśnie piszę nową broszurkę o zastosowaniu ziół w hodowli gołębi pocztowych,które tak obficie występują w gołębnikach belgijskich czy holenderskich - do nich mam tylko 80 km,więc nie mało widziałem.Ale oni stosują owe zioła ,aby stosowane antybiotyki im całkiem nie wykończyły stada.Panie Stanisławie niekiedy jak Pan pisze mały szczegół ,który został zauważony przez Pana w mojej broszurce może być tym kluczem do dalszych lepszych sukcesów.Hodowca, który nie jest spostrzegawczy powinien hodować kanarki.
Data: 2002-12-27
Autor: stanisław mogilany ( gwarex@o2.pl)
Panie Krzysztofie !
W pełni popieram Pańskie działania w temacie - komentaży, informacji i zachęcam Pana do kontynuowania swojej lini działania. Jak wiemy na naszym rynku mamy dwa biuletyny o zasięgu ogólno krajowym, dalej to pustka i kąśliwe komentaże tych któży niewiele doświadczyli w chodowli gołębi, każdy Pański artykuł jest dogłębnie analizowany i nie dopatrzyłem się błędów w pojęciu fachowosci. Dla mnie nie jest ważne czy informacja dociera z ameryki czy z niemiec ważne że taka informacja jest.. Otrzymałem od Pana broszurkę " Metoda special", którą oceniam krytycznie ze względu na niedopracowanie wydania, oraz wiele informacji nie związanych z tematem, ale zawarte informacje mogą być dla wielu odkryciem, ja osobiście skożystałem z pięciu procent informacji zawartych w broszurce, ale jestem zadowolony bo możliwe że czekałbym wiele czasu na podobny szczegół.Mam nadzieje że będę miał przyjemność spotkać się z Panem w Katowicach na wystawie lub z innym internautem. Reasumując popieram Pana w pełnej rosciągłości i zachęcam do dalszych działąń w przyszłym roku. Życzę sukcesów.
S. Mogilany
Data: 2002-12-09
Autor: Analityk
I po co ta dyskusja przeciez pan Krzysztof pisze to co chce a kto nie chce to niech nie czyta. Nikt nikogo nie zmusza do czytania czegoś co go nie interesuje.
Ale prosze też autora o troszeczke mniej marketingu w wypowiedziach ( dyskusji) typu jak to zastosujesz to bedziesz mistrzem bo jak wiadomo mistrzem może być tylko jeden mino, że wszyscy moga ten "plan" stosować.
Pozdrawiam
Data: 2002-12-08
Autor: archmark
Kultyry, kultury i jeszcze raz kultury. Mlody hodowco, Egonie i inni. dyskutujcie na arguimenty, a nie inwektywy. Jak coś nie pasuje to pokaż. że zrobisz to lepiej, a nie gnoisz tego co wykazał chęć podzielenia się wiadomościami. Obojętnie, czy przetłumaczonymi, czy własnymi. Oczywiste jest, że przy korzystaniu z obcych wiadomości trzeba cytować żródlo. Więc do roboty - krytykanci!
Data: 2002-12-08
Autor: dartanian waleczny
Panie egon to dobrze ,że Pan pisze ,że moje broszurki nie można kopiować i to co Pan zamierza zrobić to jest właśnie piractwo.Jeszcze się nie spotkałem ,żeby ktoś sam dawał na siebie dowód przestępstwa.Przed sądem wystarczy przedłożyć wydruk z tej strony co już zrobiłem,a portal Dobrylot potwierdzi.Wielu co kupi lub dostanie gratis moje broszurki od Pana bez mojej zgody ,bo takiej Panu nie daję,sami dadzą mi znać i mam dodatkowych świadków.
Moje broszurki nie są bezpośrednim to znaczy 100% tłumaczeniem jakiekokolwiek artykułu z obojętnie jakiego czasopisma.Wielu autorów pisząc książki,broszurki i artykuły do prasy ,korzysta z wiedzy innych dając na końcu z jakiej literatury było zaczerpnięte.Ja to zrobiłem już na drugiej stronie z każdej z moich broszur.Panie egon niech Panu zazdrość nie blokuje logicznego rozumowania ,a niech Pan swoją złość wyładuje super artykułem ,który moje przyciemni i sprawa załatwiona z pożytkiem dla tysięcy hodowców w Polsce. Jednego musi Pan być pewny ,że oddam Pana zaraz jak zacznie Pan kopiować ,dwóch cwaniaczków się już przekonało płacąc mi nie małą sumę i musieli jeszcze pokryć koszty sądowe.Niech Pan nie zapomina donosicieli jest wszędzie dużo - oczywiście nie gratis jest ta usługa,ale jest pewny świadek.
Data: 2002-12-07
Autor: egon ( sportaube@wp.pl)
Panie Krzysztofie dla mnie brieftaube i die brieftaube to "EGAL' wazne ze pan zrozumaił o jakie czasopismo niemieckie chodzi a nie chodzi mi tylko o die brieftaube bo gdyby pan uwaznie czytał to zauwazyl by pan ze przed brieftaube dodalem np.To skrot od wyrazu naprzykład.Nie mam jednak zamiaru pojedynkowac sie o pisownie ani walczyc z panem o rynek .Poprostu wyrazam swoje zdanie ,albo ich kilka ,pod ktorymi moge sie podpisc i do ktorych mam prawa autorskie.I nie mam zamiaru z panem konwersowac na temat tego co pan sprzdaje i w jaki sposob sie pan reklamuje , mowa tylko o broszurkach ,skaner to pare groszy kupie go i pozwole innym przeczytac to za co pan bierze od ludzi pieniadze, jezeli nie ukaza sie na tej stronie to ukaza sie na innej ,zaden problem.Pan wyciaga od ludzi pieniadze a ja im pozwole zaoszczedzic .Dartanian Waleczny coprawda zastrzegl sobie kopiowanie i sprzedawanie tej broszury ale mysle ze pan nie bedzie miał nic przeciw . Pozdrawiam egon .I jeszcze raz chwała panu za to ze tak bezinteresownie przekłada i redaguje pan te ciekawe artykuły .ale postaram sie do pana przyłaczyc juz wktoce .Tylko nie zrobmy krzydy administratorowi tego portalu ,bo czlowieka zmakną za publikacje bez zgody autorow ,jak sie nie myle to mowia na to piractwo .Zycze wsołych Swiat oczywiscie Panu , autorom ,administratorom i całemu swiatu hodowlanemu
Data: 2002-12-07
Autor: dartanian waleczny ( christoph_lubich@gmx.pl)
Kolego egon to jakieś nieporozumienie lub wściekłość Panu zasłoniła oczy i Pan nie dojrzał na każdej drugiej stronie stoi wykaz literatury z jakiej korzystałem pisząc moje broszurki.Tak zgadza się,że korzystałem niekiedy z ,,Die Brieftaube,,bo Brieftaube nie ma jak Pan pisze w swoim komentarzu.W ostatniej mojej broszurce w literaturze wymieniłem aż 7 książek i dwa czasopisma z których korzystałem,dlatego nie rozumię pańskiego ataku.
Panie egon ja nigdzie nie napisałem ,że to są moje doświadczenia,a swoje doświadczenie posiadam po 37 latach hodowli.Gwartatuję Panu,że samca od samicy już potrafię odróżnić to przecież nie jest tak mało.Chwali się Pan ,że ma Pan lepsze szczegóły to pytam Pana naco Pan czeka tylko napisać artykuł,ale Pan napewno należy do tych co piszą za pieniądze.Wszystkie artykuły co ja napisałem dla Dobregolotu były napisane gratis,żeby było ciekawiej to nawet nie otrzymał słowa dziękuję tylko krótką suchą wiadomość ,że pana artykuł został umieszczony na naszej stronie.Ale setki hodowców , którzy zrobiło przedruki z moich artykułów mi serdecznie podziękowało i to właśnie mnie mobilizuje do pisania następnych.Mam nadzieję Panie egon ,że pokaże Pan jak należy pisać,bo ja wiem że, popełniam wiele błędów ,ale kto ich nie robi.Ja wiem również ,że Pana książki przez te cholerne moje broszurki źle się sprzedają,ale na tym polega konkurencja.Panie egon jak ktoś tłumaczy lub pisze bierze zawsze forsę za swoje broszurki ,książki itd.Panie egon ,który z artykułów na tej stronie został przetłumaczony z czosopisma Die Brieftaube. ja twierdzę ,że żaden.
Panie Stanisławie z Pana komentarza wynika ,że jest Pan hodowcą z dużym doświadczeniem i bardzo mnie cieszy,że odważył się Pan napisać swój komentarz na temat,bo wielu ma szczegóły ,które tylko zachowuje dla siebie.Panie Stanisławie tak trzymać.
Data: 2002-12-06
Autor: egon ( sporttaube@wp.pl)
jeżeli moge wyrazic swoje zdanie na temat artykułów ktore zamieszcza na tej stronie Pan Lubich to jest ono takie.Kolega Lubich zbobywa sie na tlumaczenia zachdnich artykułow na temat hodowli po to tylko aby był kojarzony z fachowa wiedza i profesjonalizmaem w dziedzinie sportu gołebiarskiego.Wystarczy zamowic gazetki pana lubicha i tam juz widac ze niektore wyrazy lub zwroty sa nie tak przetlumaczone .pozatym nie dajcie sie nabrac na ich fachowosc .sa bardzo ogolnikowe ,nie ma zawartych szczegołow ktore by nas interesowaly .Jestem w posiadaniu takowych i moge panie waleczny ,jak sie okresla pan lubich stwierdzic ze jest to tylko hanlarz cudza praca .pozatym pan lubich handluje przy okazji jeszcze innym asortymantem.panie Lubich ,brakuje u nas fachowej literatury to fakt i za to panu chwała ale na milosc boska niech pan ma odwage napisac ze dany artukuł pochodzi np. z BriefTaube tlumaczył Lubich
Data: 2002-12-04
Autor: Stanisław Mogilany ( gwarex@o2.pl)
Szanowny Panie Krzysztofie!
W pełni zgadzam się z Panem i uwagami które Pan nakreślił w swoim artykule, a to dlatego że przeprowadzam podobne kuracje i doświadczyłem jakości w takim postępowaniu
Ważne jest by pierwszy raz odważyć się i przeprowadzić kurację oczyszczającą w swoim gołębniku (dotyczy wszystkich którzy do tej pory nie doświadczyli takiego postępowania) Kurację przeprowadzam w lutym i trwa ona 7 dni. W pierwszym dniu kuracji nie podaję paszy tylko wodę, przez następne 3 dni po 10 g na gołębia pokrojonej na kostkę świeżej marchwi, buraków czerwonych oraz kapusty kiszonej, po trzech dniach zwiększam dawki do 20 g na sztukę, w tym okresie nie podaję wody. Ważne jest przejście do ponownego rytmu musi on być powolny a pasza dietetyczna. Tak ja postępuję i jestem do tego przekonany. WARUNKIEM PRZEPROWADZENIA TAKIEGO ZABIEGU JEST ZDROWY GOŁĘBNIK.
Chciałbym zapytać czy przekazywane przez Pana Informacje są Pańskim doświadczeniem czy przedrukiem prasowym.
S. Mogilany
|